Ponad 1260 fragmentów zabytkowych przedmiotów znaleźli archeolodzy podczas wykopalisk na posesji przy ul. Murarskiej 33. Grzegorz Mądrzycki i Ilona Smajek z firmy archeologicznej z Oświęcimia przedstawili wyniki badań na konferencji historycznej z okazji urodzin miasta, 24 lutego.
Kiedy w zeszłym roku na Murarskiej zburzono dwa budynki, żorscy muzealnicy wystosowali wniosek do Urzędu Miasta z prośbą o fundusze na wykopaliska. - Nadarzyła się świetna okazja, żeby zbadać teren – mówi Jan Delowicz z muzeum. Znalazło się 12 tys. zł, które wystarczyły na prace tylko na jednej posesji. Badania na parceli przy Murarskiej 33, gdzie stał wcześniej budynek z początku XIX wieku, prowadzone były późną jesienią, w listopadzie. Archeolodzy wykonali wykopy na długości 18 metrów wzdłuż całej parceli, na głębokość nawet do 4,5 metra w niektórych miejscach. Natknęli się na przebieg fosy i tym samym potwierdzili przypuszczenia historyków, że mur obronny miasta, z cegieł którego po 1807 roku wybudowano domy przy Murarskiej, umiejscowiony był prawdopodobnie w osi jezdni.
Znaleziska z głębi ziemi
Teren wykopalisk, badacze podzielili na trzy części, każda dostarczyła innych odkryć. Tuż przy ulicy, około 115 cm poniżej jej poziomu, oczom archeologów ukazał się fragment ściany budynku z cegieł gotyckich, tzw. palcówek, uzyskanych z rozbiórki muru obronnego. - Materiał został na pewno wtórnie wykorzystany, o czym świadczy inny, niż w zabudowie obronnej, układ cegieł – wyjaśniał na konferencji Grzegorz Mądrzycki. - Mury zakazano rozbierać dopiero w XIX wieku – dodał. W wykopach znaleziono fragmenty ceramiki, metalowych przedmiotów i skorupy naczyń, datowane na okres XV-XVIII w. Archeolodzy natknęli się na około 20 wgłębień w ziemi o średnicy 4-10 cm, w których znaleźli kawałki drewna. - Sądzimy, że w dołkach były niegdyś wetknięte słupki, służące za palisadę – mówił Grzegorz Mądrzycki. Ze względu na brak widocznych słoi, datowanie drewna nie mogło zostać wykonane metodą dendrochronologiczną. Kawałki materiału poddano badaniu węglem C14. - Ustaliliśmy, że palisada pochodziła z XVII wieku. W jednej z części terenu, badacze dokopali się do ceglanej posadzki, stanowiącej niegdyś podłoże piwniczki, w której mieszkańcy przechowywali żywność. W odległości siedmiu metrów od chodnika, ukazała się krawędź fosy. Badania poprowadzono na głębokość 2,5 metra. - Nie jesteśmy pewni, czy dotarliśmy do jej dna, czy tylko do półki. Wątpliwości rozwiałyby dalsze badania, pociągnięte kilkanaście metrów dalej, w stronę ulicy Biskupa, których nie możemy wykonać. Znajduje się tam inna, prywatna posesja – wyjaśniał archeolog. Rzeczywiste dno, jak uważa badacz, kryje w sobie jeszcze starsze przedmioty. - Do fosy wrzucano dosłownie wszystko. To kopalnia zabytków – zgadza się Tomasz Górecki z Muzeum Miejskiego, który prowadził spotkanie.
Wśród znalezisk z zasypiska fosy, są m.in. dobrze zachowany 15-centymetrowy żelazny nożyk w rogowej oprawie, fragmenty kafli piecowych, metalowa część mocująca koło, a także znaleziony w warstwach przydennych kuty gwóźdź i podkówka do buta, leżąca w jednej z młodszych warstw. - Największym zabytkiem jest górna część kamiennego koła żarnowego – wymieniał Grzegorz Mądrzycki. Archeolog podkreślił, że wykopaliska przyczynią się do poznania średniowiecznych dziejów miasta. - Odnaleźliśmy fragment naszej historii – dodał Tomasz Górecki. Przypomnijmy, że gdy archeolodzy odkrywali kolejne zabytki, na sąsiedniej posesji od początku lata budowano dom, bez uprzedniego przeprowadzenia badań. Właściciel terenu, bez zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, na własną rękę zatrudnił archeologa, który zezwolił na budowę domu.
Po sąsiedzku...
Projekt budowlany został zaopiniowany przez konserwatora zabytków i przyjęty przez inspektora nadzoru budowlanego. - Konserwator dodał jednak klauzulę, że prace budowlane należy wykonywać pod nadzorem archeologicznym, po uzyskaniu na niego pozwolenia – wyjaśniał nam wówczas Andrzej Brocki, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. 2 czerwca 2010 roku, wybrana przez właścicielkę posesji archeolog złożyła wniosek o taki nadzór. Konserwator Zabytków, na podjęcie decyzji miał 30 dni. - We wniosku o nadzór na Murarskiej brakowało załączników, dlatego proces się wydłużył. Jednak po uzupełnieniu braków, zezwolenie na pewno wydalibyśmy przed upływem 30 dni od złożenia wniosku – informował Jacek Pierzak z biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Archeolog nie czekała jednak na wydanie pozwolenia i przystąpiła do prac. - To prawda, że popełniła błąd. Często jest tak, że archeolodzy są pod presją inwestora, który nie chce czekać. Wierzę, że miała dobre intencje – podkreślał Jacek Pierzak. - Pani archeolog przeprowadzała badania w tym samym czasie, co robotnicy kopali fundamenty. Popatrzyła tylko i podbiła pieczątkę pod oświadczeniem, że nie ma w tym miejscu materiału zabytkowego – wspomina Tomasz Górecki.
Pani archeolog nie stwierdziła obecności materiału badawczego, więc inwestor rozpoczął budowę. W świetle rezultatów badań przy Murarskiej 33, Tomasz Górecki jest oburzony takim obrotem sprawy. - Jestem pewien, że solidne badania pod kierunkiem rzetelnego archeologa przyniosłyby kolejne odkrycia. Nie mówiąc już o tym, że nie można nawet zacząć prac archeologicznych, dopóki nie ma na nie pozwolenia. Prowadzenie wykopalisk w tym miejscu już nigdy nie będzie możliwe. - Wszystko przeorali koparką. Warstwa gleby, która mogła kryć cenne zabytki, została nieodwracalnie zniszczona. Zarzuty niekompetencji w stosunku do pani archeolog odpiera Jacek Pierzak. - To uczciwa archeolog. Nie można twierdzić, że powinna coś znaleźć tylko dlatego, że jest to zabudowa staromiejska – podkreślał podczas rozmowy z nami ponad pół roku temu. - Zburzony dom zbudowano na fundamentach innego, więc warstwy ziemi zostały tam już przekopane.
Nie pierwsze wykopaliska
W 1998 roku, na ul. Murarskiej 25, w miejscu oddalonym od wspomnianych posesji o około 20 metrów, również przeprowadzono wykopaliska. - Także wtedy badacze natknęli się na fosę i nie znaleźli fundamentów murów obronnych – podkreśla Tomasz Górecki. Dzięki temu, że działka na przestrzeni lat nie była naruszona w dużym stopniu, zakres wykonanej 13 lat temu pracy badawczej był imponujący. Archeolodzy dotarli wtedy do niespodziewanej ilości znalezisk. 2131 eksponatów, ze względu na ówczesny brak muzeum w Żorach, które otwarto dopiero w 2000 roku, zasiliło zbiory muzeum w Wodzisławiu. - Jak tylko będziemy mieć większą siedzibę, skierujemy prośbę do wodzisławskiego muzeum o przekazanie nam eksponatów w depozycie – zapowiada muzealnik. - Nie jest to łatwe, bo zgodę musi wyrazić Minister Dziedzictwa Narodowego. Pracownicy żorskiego muzeum nie ukrywają, że jeśli tylko w osi Murarskiej wykonywane będą jakieś remonty, chcieliby przeprowadzić sondażowe badanie, celem wykrycia przebiegu murów obronnych. - Jest gdzie i co badać. Wystarczy tylko dać nam szansę – mówi Tomasz Górecki. Patrycja Cieślak-Starowicz
zdj.: arch. Muzeum Miejskiego
Ceglana posadzka piwniczki.
Ściana domu z cegły gotyckiej.
Ślady po wbitych palikach.
Na zdj.: Grzegorz Mądrzycki podczas konferencji historycznej w Urzędzie Miasta.
Jakie jest prawdopodobieństwo, że 5 metrów od miejsca, gdzie znaleziono przeszło 1200 obiektów archeologicznych nie znajdzie się zupełnie, ale to zupełnie nic? Cóż jakieś, co prawda niewielkie jest. Oczywiście to prawdopodobieństwo wzrasta, jeżeli nadzór polega na tym, że patrzy się jak koparka kopie dół...
Prawdopodobieństwo....hmmm 50% albo się trafi,albo się nie trafi...
jeżeli do wykopków uzywasz koparki, to prawdopodobieństwo tego, że to co ewentualnie jest w ziemi to zniszczysz wzrasta gdzieś do 150%.
I to tu p. Góreckiemu chodzi
To śmieci jakie zostały po mieszkających tu menelach , a nie żadne zabytki.A ten mur z starego budymku powinien już być dano usunięty , zgodnie z decyzją wyburzeniową.
Jontek, sam jesteś "budymek".
a może nakazać rozbiórkę budowanego obiektu a wszystkimi kosztami obciążyć Panią z nadzoru archeologicznego ... była by to dobra nauczka dla innych. ZACHOWUJĄC KULTURY, SŁAWMY ODMIENNOŚĆ
@ hmmmm
Bardzo dobry pomysł. Niestety, Konserwator wojewódzki, gdy dowiedział, się że "nadzór archeologiczny" prowadzony był bez czekania na jego decyzję o warunkach tegoż, po prostu... umorzył swe postepowanie (które zresztą wlokło się strasznie), jako bezprzedmiotowe. Więc według niego wszystko jest ok. Według mnie nie jest no ale ja jestem tylko maluczkim pracownikiem muzeum, który się nie zna a pyskuje, jak mi to pan Pierzak usiłował wmówić.
P.Tomaszu zawsze można wytoczyć sprawę w sądzie ... przeciwko owej pani a o co to chyba wiadomo ..... bo albo ta pani pomyliła zawody albo dostała "premię" od inwestora lub też była na kacu a poza tym .... wiadomym jest,że konserwator wojewódzki będzie bronił swojego a nie skazywał go na pożarcie .... Czy nie ma technicznej możliwości że UM może sobie wybrać danego konserwatora czy mu odpowiada czy też nie?
po 2.Jontek ja tam nie wiem co ciebie interesuje i szczerze mnie to .... ale są ludzie czy to z muzeum czy też prywatni kolekcjonerzy czy też zwykli obywatele których ciekawi historia miasta Żory ... jedni zbierają i kolekcjonują a inni lubią usłyszeć czy zobaczyć
po3.P.Tomaszu czy istnieje możliwość organizacji wystaw tematyka wiadoma miasta Żory .. pokazania zbiorów waszych czy też od prywatnych kolekcjonerów np. Żory dawniej i dziś na pocztówkach zdjęciach itd itd ;)
jesteśmy w trakcie digitalizacji naszych zbiorów pocztówek, więc za jakiś czas będzie je mozna oglądać na naszej stronie. Na razie dalismy tam kolekcję tzw. banknotów namiastkowych. Wystawa w "realu" z racji tego że szykujemy się do przeprowadzki, do momentu zorganizowania się w nowej siedzibie - niemożliwa
możliwości wyboru konserwatora a raczej archeologa przez UM nie ma - to zależy od inwestora. co do pani archeolog - mam nadzieję, że Żory od tej pory omijać będzie z daleka.
p. Tomaszu, czy mógłby Pan wymienić nazwisko owej pani archeolog? Sam jestem archeologiem i ciekawi mnie kto tak spartaczył.