- Ceny mieszkań utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie, co w zeszłym roku. Oczywiście potencjalni nabywcy oczekują ich spadku, jednak póki co, to nie rynek dyktuje ceny, a właściciele – mówi Alicja Kowalska z Północ Nieruchomości S.A. Za kawalerkę w Żorach zapłacimy ok. 85 – 105 tys. zł. M3 to koszt rzędu 135 tys. zł, choć ceny wahają się od 115 do nawet 180 tys. zł – za mieszkanie kompletnie wyremontowane. - Zdarzają się osoby, które poszukują właśnie takiego lokalu i są w stanie więcej za niego zapłacić. Znacznie więcej klientów szuka jednak czegoś tańszego.
- Sporo osób pyta o mieszkania do remontu. Za takie M3 zapłacimy 103-105 tys. zł, jednak aby mieszkanie nadawało się do użytku, trzeba w nie włożyć dodatkowo ok. 25-30 tys. zł – informuje Halina Król z Nieruchomości Staromiejskich. Obie panie twierdzą zgodnie, że ofert sprzedaży mieszkań do remontu jest niewiele. - Ludzie sprzedają głównie lokale nadające się do użytku od zaraz. Czasami jednak zdarza się, że zaproponowane przez nich ceny są zawyżone i ostatecznie, zamiast sprzedać mieszkanie za 160 tys., godzą się na przykład na 135 tys. - mówi pani Halina.
Nie wszystkim odpowiada jednak mieszkanie w bloku, z sąsiadami za ścianą. Coraz więcej ludzi decyduje się na zakup działki i wybudowanie domu. Doceniają uroki życia na obrzeżach miasta, w dzielnicach takich jak Kleszczów, Rowień czy Baranowice. - W Żorach jest mało sensownych działek, które miałby odpowiedni wymiar i media w granicy, jednak zainteresowanie jest bardzo duże – zwraca uwagę pani Alicja. - Ceny wahają się od 60 do 150 zł za metr kwadratowy. Ceny dyktuje lokalizacja – za metr gruntu w centrum właściciele chcieliby nawet 200 zł. Kiedyś kawałek ziemi kosztował ok. 50 tys. zł, teraz za ten sam grunt zapłacimy dwa razy tyle.
Niektórzy nie mają czasu na budowę domu, dlatego decydują się na przykład na kupno starego budynku do remontu. - Kiedyś takich ofert było znacznie więcej, a klienci chętnie kupowali stare domy, bo ich ceny równały się cenom mieszkań. Dodatkowo obowiązywała ulga budowlana, więc bardziej się to opłacało – zauważa Halina Król.
Sporo osób korzysta też z ofert developerów. Za jednorodzinny domek w zabudowie szeregowej zapłacimy ponad 370 tys. zł. - Przykładowo za kawalerkę w stanie developerskim, czyli taką, którą trzeba wykończyć – położyć podłogi, gładzie, itp., trzeba zapłacić ok. 150 tys. zł. Mieszkanie o powierzchni 53 metrów kw., to wydatek rzędu 200 tys. zł. Do tego musimy doliczyć kolejne kilkadziesiąt tysięcy na wykończenie – mówi Alicja Kowalska. Na takie lokale jest jednak sporo chętnych. - Obecnie prawie wszystkie mieszkania w Żorach są sprzedane. Niestety, oferta developerska w naszym mieście jest dość uboga. Nic mi nie wiadomo o inwestycjach na ten rok.
Jedno jest pewne – zakup lub budowa własnego gniazdka wiąże się z olbrzymimi kosztami. - Wydaje mi się, że od jakiegoś czasu potencjalni nabywycy nieruchomości mają pewną barierę psychologiczną – mówi pani Alicja. - Kiedy słyszeliśmy, że gospodarka się rozwija, ludzie nie bali się o pracę, łatwiej decydowali się na zakup mieszkania. Dzisiaj gros osób zaciąga kredyty, żeby móc sobie pozwolić na taki wydatek. W dobie kryzysu na pewno o wiele dłużej zastanawiają się one nad obciążeniem swojego domowego budżetu kredytem na 30 lat. Ola Kowol, zdj. Adam Karaś
Czytaj więcej w najnowszym wydaniu Gazety Żorskiej.
Oprócz pieniędzy na wykończenie develeperskich inwestycji trzeba jeszcze mieć kase na poprawę tego co już zrobili...