Z hejterem umówiłem się w jego mieszkaniu. Człowiek w wieku 33 lat, żonaty, 3-4-letnie dziecko, mieszkający skromnie w bloku. Zdziwił się, kiedy poinformowałem go, że przyszedłem w sprawie jego wpisu internetowego sprzed paru miesięcy, że „to było przecież tak dawno”. Dawno, ale było.
O wolności słowa i odpowiedzialności pisze Bronisław Pruchnicki, doradca prezydenta Żor ds. infrastruktury. Temat dotyczy każdego z nas. Zachęcamy do lektury.
Kim są hejterzy i trolle?
Wyobraźmy sobie następującą scenkę:
Pan X często spędza czas, stojąc pochylony w oknie, z łokciami wspartymi na poduszce, leżącej na parapecie. Potrafi całymi godzinami wpatrywać się w plac i ludzi przechodzących pod jego blokiem. Część placu zajmuje parking na którym stoi m.in. jego samochód i samochód sąsiada. Sąsiad Y ma jednak samochód o klasę lepszy niż pan X. W domu pana X się nie przelewa. Jego żona niedawno straciła niezbyt dobrze płatną pracę, dwójka dzieci niezbyt dobrze uczących się w podstawówce na jego utrzymaniu, w pracy zarabia koło średniej krajowej. Z czego tu się cieszyć?
Na dodatek denerwuje go fura sąsiada Y. Nie dosyć, że żona Y zawsze ładnie ubrana, jego dwójka dzieci też, na dodatek w szkole mają dobre wyniki, a tu jeszcze na parkingu taka fura. Wszystko to jest powodem frustracji pana X. Nie wie jednak, i pewnie nawet nie chce wiedzieć, że w tym czasie, w którym X stoi w oknie, jego sąsiad, zarabiający w pracy niewiele lepiej, pracuje w domu nad jakimś projektem, na który podpisał z innym pracodawcą umowę o dzieło. Inżynier Y jest dobrym fachowcem, więc takie zlecenia trafiają mu się średnio raz w miesiącu. Nad projektami spędza 2-3 godziny dziennie, a jego żona w tym czasie pomaga dzieciom w odrabianiu lekcji. Zarobek z projektów pozwala panu Y na spłacanie rat za samochód i jeszcze zawsze coś z tego zostanie, np. na zakup nowej bluzki dla żony lub po prostu na utrzymanie rodziny. Żona pana Y nie zarabia wcale dużo, ale w domu ma maszynę do szycia i sporo potrafi zrobić, nie musząc wydawać na krawcową. Brat Pana Y ma jeszcze lepszy samochód i lepiej urządzone mieszkanie, mimo że skończył tylko szkołę zawodową. Za to świetnie opanował obsługę różnych obrabiarek. Ma w zakładzie opinię „złotej rączki” a po pracy tyle „fuch”, że odpoczywa zwykle tylko w niedzielę.
Z kolei pan X ciągle wpatruje się w samochód pana Y i wkurza go ten widok, zwłaszcza że godzinę temu przeczytał na portalu internetowym jakiś artykuł, w którym umieszczono też zdjęcie pana Y wraz z grupą innych osób. Po kilkunastu minutach pan X siada do komputera i w komentarzu pod artykułem wpisuje: „pasożyty i złodzieje!”. Od razu humor mu się poprawia. Pan X często komentuje w podobny sposób różne internetowe artykuły. I wcale to nie muszą być teksty o znajomych osobach. To taka zabawa i drugie ulubione zajęcie po ślęczeniu w oknie, świetnie działające na poprawę humoru pana X. W końcu coś trzeba robić…
Hejter to zwykle osoba w wieku od kilkunastu do około 40 lat. „Młodsze odmiany” rzadziej korzystają z komputerów. Częściej za to uprawiają „hejterkę” wypisując coś sprejem na murach budynków lub przystankach autobusowych. To trochę jak uprawianie sportu ekstremalnego, dającego dodatkową porcję adrenaliny, gdyż jest to bardziej niebezpieczne niż pisanie w komputerze, w ukryciu ścian mieszkania.
Przeciętny hejter to zwykle życiowy nieudacznik, niezadowolony ze swojego statusu w otaczającym go społeczeństwie. Nie potrafi tego zmienić, bo zwykle nie grzeszy też inteligencją. Jednak z racji wieku rozpiera go nadmiar energii, którą wyładowuje, siedząc przy komputerze i pisząc swoje komentarze. Po jakimś czasie zwykle uzależnia się od tej czynności. Dla hejtera nie jest ważny temat artykułu. Nie interesuje go specjalnie, co pisze autor. Nie zastanawia się zbytnio nad tym i nie ma potrzeby ani ochoty na dyskusję. Jest osobą zazdrosną o osiągnięcia innych. Jego intencją i zadaniem, które stawia przed sobą, jest wytknięcie innym wszystkich możliwych wad i doczepienie się do byle czego. Celem jego ataków są gwiazdy, celebryci lub inne osoby, które choćby przez przypadek pojawiły się w mediach. Komentując artykuły, filmy lub wypowiedzi innych użytkowników, nie zwraca wcale uwagi na to, o co w nich chodzi. Nie szuka informacji, nie analizuje argumentów i motywów. Zależy mu tylko na tym, żeby komuś dopiec. Jego komentarze ograniczają się zwykle do kilku obraźliwych, często wulgarnych słów. Rzadko buduje dwa lub trzy zdania. Metoda postępowania hejtera to zadanie szybkiego, krótkiego ciosu, często poniżej pasa, i ucieczka np. do czytania innego artykułu, czasem na innym portalu. Tam znów krótki cios… itd.
Osoby powyżej czterdziestki rzadko bywają hejterami. Jeśli już komentują, to ich wypowiedzi są dłuższe, oparte na obserwacjach i życiowym doświadczeniu. Czasem te wypowiedzi są kontrowersyjne w treści (zwłaszcza gdy komentatorowi brakuje niektórych, istotnych informacji, które nie zostały ujęte w danym artykule), ale ich stosunek do tematu lub opisywanych osób opisywanych jest raczej powściągliwy. Czasem popadają w trolling, ale zwykle same stają się obiektami ataków hejterów lub trolli.
Natomiast troll jest zupełnie innym rodzajem internetowego komentatora niż typowy hejter. Internetowy troll, podobnie jak trolle z baśni skandynawskich, jest złośliwy, a czasem nawet niebezpieczny. Na świecie znanych jest wiele przypadków samobójstw młodych osób, które nie wytrzymały psychicznie internetowego nękania i szczucia na internetowych forach przez trolli.
W odróżnieniu od hejtera, czyli człowieka zwykle mało inteligentnego, troll, choć działa z takich samych, niskich pobudek, jest jednak osobą o wyższym poziomie inteligencji. Hejter „wali mocno i na oślep”, natomiast troll nie zadowala się zadaniem jednego, krótkiego ciosu. On lubi się „boksować”. Zadaje ciosy długimi seriami, prowokuje, stosuje uniki. Troll w swoich komentarzach zwykle próbuje ośmieszyć osobę, będącą celem jego ataku. Wysyła napastliwe, kontrowersyjne, często nieprawdziwe przekazy lub stosuje fortele, które mają doprowadzić do internetowego sporu i kłótni.
Troll w porównaniu z hejterem jest osobą o wiele groźniejszą i o wiele trudniejszą do złapania na błędzie, dającym możliwość postawienia wobec niej zarzutów określonych w kodeksie karnym lub cywilnym.
Hejterzy i trolle, „schowani za nickami”, czują się anonimowi, stąd też próbują ukazać, że są kimś i im wszystko wolno. Ich nienawiść nie ogranicza się tylko do forów internetowych. Często wręcz "wychodzi” na ulice i stadiony.
Ze słowem hejter spotkałem się dość późno, bo dopiero 5 kwietnia br., kiedy czytałem artykuł redaktora Sławomira Cichego w „Dzienniku Zachodnim” pt. „Uwaga, hejter. Specjaliści od chamstwa i nienawiści w sieci”. W artykule tym wspomniano o akcji społecznej „Komentuj nie obrażaj”, w którą włączył się „Dziennik Zachodni”.
Tak się składało, że w tym czasie zajmowałem się wdrażaniem w życie nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi w związku z tzw. ustawą śmieciową. Brałem udział w spotkaniach informacyjnych z mieszkańcami, czytałem artykuły prasowe związane z tym procesem. Pod artykułem z 29 marca 2013 „Rewolucja śmieciowa: czy Żory zdecydują się na zmianę stawek”, umieszczonym na portalu TuZory, zauważyłem wpis internauty o nicku ~adammaciek. Komentarz typowo hejterski był w istocie pomówieniem i znieważeniem (tj. czynami, opisanym w art. 212 par. 2 kodeksu karnego i w art. 216 par.2 k.k., zagrożonymi sankcjami opisanymi w tych artykułach). Uważałem również, że godzi w interes społeczny, bowiem szkodzi w procesie informacyjnym, nałożonym na gminy w „ustawie śmieciowej”. Postanowiłem, że przyłączę się do społecznej akcji „Dziennika Zachodniego” i skierowałem do prokuratury wniosek o ustalenie danych osobowych hejtera, wykazując moją tzw. nieporadność procesową w związku z zamiarem wytoczenia hejterowi procesu cywilnego. Wnioskowałem również o wszczęcie w tej sprawie postępowania karnego z urzędu, powołując się na interes społeczny zgodnie z zapisami art. 60 k.p.k. Prokurator poinformował mnie, że ustalenia danych osobowych internauty zajmie ok 4-6 tygodni.
W moim zamyśle złożenie wniosku do prokuratury było elementem pewnego mojego eksperymentu dotyczącego hejterki. Chciałem m.in. osobiście przekonać się na ile w procesie zwalczania tego szkodliwego zjawiska skuteczne jest działanie prawne i jak taki proces prawnej walki przebiega. O złożeniu wniosku do prokuratury poinformowałem na kilku forach internetowych, występując w nicku pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Po umieszczeniu w internecie tej informacji pojawiło się wprawdzie kilka komentarzy popierających moje działanie jednakże moje nieanonimowe wystąpienie spowodowało, że niektórzy internauci dotarli poprzez mój profil na facebooku do informacji m.in. o moim zatrudnieniu w urzędzie miasta, co spowodowała lawinę złośliwych, trollowskich komentarzy.
Swój eksperyment kontynuowałem przez ponad poł roku, komentując w moim prywatnym czasie (po pracy) na lokalnych portalach internetowych różnego rodzaju wpisy internautów, występując cały czas „z otwartą przyłbicą”, pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Nigdy nie komentowałem artykułów, występując jako pierwszy komentator. W swoich komentarzach skupiałem się na prostowaniu informacji podawanych przez internautów i wyjaśnianiu nieporozumień, jakie w związku z tymi błędnymi informacjami powstawały lub mogły powstać. Moje komentarze były również elementem wspomnianego wyżej eksperymentu, gdyż ich celem była m.in. chęć poznania samych zjawisk hejterki i trollingu niejako „na własnej skórze”.
W krótkim czasie przekonałem się, że każdy mój komentarz potęguje agresję ze strony trolli. Mimo iż wielokrotnie wyjaśniałem, że komentuję w prywatnym czasie, korzystając z takiego samego prawa jak każdy przeciętny internauta, to trolle traktowały mnie jak rzecznika prasowego urzędu, wymagając ode mnie odpowiedzi na liczne pytania, dotyczące innych, niezwiązanych z danym artykułem spraw, dotyczących miasta i to nie zawsze nawet tych, którymi zajmowałem się służbowo. Każda moja próba skierowania trolli do informacji umieszczonych w Biuletynie Informacji Publicznej, na stronach urzędowych lub namawianie do skorzystania z możliwości zwrócenia się z pytaniami bezpośrednio do stosownych komórek urzędu na zasadzie korzystania z trybu i prawa dostępu do informacji publicznej kończyła się niewybrednymi komentarzami internautów pod moim adresem, oskarżającymi mnie o „unikanie odpowiedzi na niewygodne pytania”. Przekonałem się, że w istocie trollom nie zależy na dotarciu do informacji, poznaniu faktów i treści interesujących ich dokumentów czy wyjaśnieniu wątpliwości w danej sprawie. A zatem celem ich działania było wyłącznie pisanie swoich „widzimisię”, bez jakiejkolwiek ochoty na rozwianie swoich wątpliwości czy też choćby podjęcia próby zwrócenia się w tej sprawie bezpośrednio do właściwego źródła. Jeśli zaś docierali do danych, to korzystali z nich wybiórczo, w sposób wydający się potwierdzać tezy zawarte w ich komentarzach. Trollom zależy zatem jedynie na ciągłym prowadzenia internetowych sporów i dyskusji. Cytując znany tekst piosenki Skaldów: „nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go”.
Zauważyłem również, że moja odpowiedź na komentarz jednego trolla powoduje natychmiastowe włączenie się do dyskusji innych trolli, czyli swoiste ich „namnażanie”. Mój komentarz służył więc trollom jako pożywka, co potwierdziło istniejącą teorię o skutkach „karmienia trolli”. Co więcej: trolle wspomagali się, głosując wzajemnie na TAK przy ich komentarzach i solidarnie na NIE przy moich komentarzach. Biorąc pod uwagę „siłę złego na jednego”, byłem w tych statystykach z góry na przegranej pozycji.
W trakcie trwania mojego eksperymentu przeprowadziłem wiele rozmów na temat hejterki i trollingu zarówno w kręgu znajomych mi osób, jak i osób przypadkowych. Z rozmów tych wynika, że znakomita większość osób nie czyta komentarzy na portalach internetowych, jeśli już, to tylko od czasu do czasu, a w każdym razie nie uczestniczy w głosowaniu na TAK lub NIE przy żadnym z komentarzy, bez względu na stosunek tych osób do danego komentarza. Co więcej: znakomita większość rozmówców fakt nieczytania i niekomentowania artykułów zamieszczanych na portalach internetowych uznaje jako swoją „żelazną zasadę”, dając przez to wyraz negatywnego stosunku do treści większości komentarzy, tj. tych o charakterze trollingu lub hejterki. Ten fakt potwierdza zatem tezę, wynikającą z moich lektur różnych materiałów dotyczących tego tematu, o istnieniu tzw. milczącej większości, tj. około 90% osób, które nie czytają komentarzy. Tak więc wbrew mniemaniu trolli, ich komentarze nie są opiniotwórcze.
Wracając do mojej próby sprawdzenia prawnej drogi w zwalczaniu hejterki, to prokuratura powiadomiła mnie o ustaleniu danych osobowych hejtera nie po 4-6 tygodniach lecz dopiero po ponad 4 miesiącach, nie dopatrując się jednak szkodliwości społecznej czynu hejtera.
W sądzie rejonowym uzgodniłem, że podejmę próbę zawarcia przedsądowej ugody ze sprawcą hejterki.
Z hejterem umówiłem się w jego mieszkaniu. Człowiek w wieku 33 lat, żonaty, 3-4-letnie dziecko, mieszkający skromnie w bloku. Zdziwił się, kiedy poinformowałem go, że przyszedłem w sprawie jego wpisu internetowego sprzed paru miesięcy, że „to było przecież tak dawno”. Dawno, ale było. Był również mocno zdziwiony: „to w Polsce nie ma już wolności słowa?” Jest – odpowiedziałem – ale istnieje również odpowiedzialność za słowa. Nie dodałem, że w praktyce słabo egzekwowana przez sądy. Z uwagi na niezbyt wysoki status materialny hejtera zaproponowałem, tytułem zadośćuczynienia, kwotę wpłaty na Hospicjum im. Jana Pawła II w Żorach w wysokości zaledwie 200 złotych, gdyż bardziej zależało mi na samym fakcie wpłaty, tj. nieuchronności kary. Hejter wolał nie ryzykować procesu sądowego. Uzgodniłem również tekst przeprosin, jakie powinien umieścić w ogłoszeniach na portalu TuZory. Po spełnieniu przez hejtera obydwu warunków umieściłem na lokalnych portalach informację o zakończeniu tej części mojego eksperymentu, co spotkało się ze spodziewaną, nieprzychylną reakcją internetowych trolli. Ogłosiłem również, że tym samym kończę swoją aktywność internetowego komentatora lokalnych forów, uzasadniając kilkoma wnioskami, jakie zamieszczam niżej, oraz że:
- poziom dyskusji na forach internetowych często uwłacza mojej godności i wcześniejsza decyzja o udziale w tych dyskusjach wynikała jedynie z celów poznawczych,
- czytanie internetowych komentarzy pozwoliło mi określić portret psychologiczny osób komentujących, które mogę już podzielić na kilka „grup psychologicznych” i je scharakteryzować. W żadnym wypadku nie chcę być utożsamiany lub kojarzony z osobami z większości tych grup,
- nie chcę uzależnić się od Internetu. Chcę natomiast w dalszym ciągu traktować Internet jako jedno (!) ze źródeł wiedzy i możliwość kontaktu z wybranymi przeze mnie osobami lub grupami osób, choć zawsze możliwość kontaktów bezpośrednich będę przedkładał nad kontakt wirtualny,
- nie mam zamiaru uczestniczyć w sposób bezpośredni lub pośredni w jakiejkolwiek kampanii wyborczej (a tym bardziej antykampanii!), prowadzonej przez jakąkolwiek osobę poprzez jej udział w komentarzach na forach internetowych.
Poinformowałem również, że …ww. decyzja jest wyłącznie moją własną decyzją i żadna osoba nie miała wpływu na jej podjęcie. Jest to możliwe i wynika to z jednego z moich życiowych pryncypiów, tj. m.in. absolutnej niezależności moich poglądów (nie mylić z pojęciem absolutnej niezmienności poglądów, tzn. cechy ludzi tępo upartych lub bezmyślnych) i „do bólu” konsekwentnym postępowaniu, wynikającym z tejże niezależności. Informuję również, że od tego momentu przestaję czytać jakiekolwiek komentarze na forach internetowych i pisanie komentarzy skierowanych pod moim adresem będzie wiązało się, w przenośni, ze zwrotnym otrzymaniem „przesyłki z dopiskiem : Adresat nieznany”.
W tym samym czasie przystąpiłem do realizacji ostatniego elementu mojego eksperymentu, który nazwałbym „testem na skuteczność walki z hejterami i trollami poprzez społeczną aktywność przeciwników tych szkodliwych zjawisk internetowych”.
Korzystając z czatu na facebooku, rozesłałem prośbę-apel do kilkudziesięciu znajomych osób, które oceniłem jako podzielające moje opinie zawarte we wpisach, jakie umieściłem wcześniej na jednym z lokalnych forów. Komentarze, które tam zamieściłem, były odpowiedzią na inne komentarze i spotkały się na tym forum z ostrymi reakcjami internetowych trolli. W swojej korespondencji do znajomych wyjaśniłem wiele szczegółów dotyczących poruszanej w dyskusji sprawy. Mimo, że wiedziałem, iż osoby te należą do wyżej opisanej „milczącej większości”, zaapelowałem o wyjątkowe i jednorazowe złamanie ich zasad i udział w (anonimowym bądź co bądź) głosowaniu na TAK lub NIE przy poszczególnych komentarzach, zgodnie z sumieniem. Wyjaśniłem, że moim zamiarem jest przełamanie korzystnych dla trolli statystyk głosów, wynikających z ich solidarności. W moim zamyśle miała to być jednorazowa akcja społeczna dotycząca jednego artykułu na danym portalu. Otrzymałem odpowiedź od kilku osób, że mimo całkowitego zrozumienia moich intencji, jednak nie złamią swoich żelaznych zasad, dotyczących nieczytania internetowych komentarzy i tym samym nie wezmą udziału w tej akcji. Większość osób przeczytała moją korespondencję, nie odpowiadając, ale zauważyłem, że również i te osoby w znakomitej większości nie włączyły się do głosowania obok żadnego z umieszczonych pod danym artykułem komentarzy.
Ten ostatni element mojego eksperymentu dowiódł, moim zdaniem, znikomej skuteczności tzw. społecznej aktywności internautów, będących przeciwnikami hejterki i trollingu.
Po kilkunastu dniach od zakończenia mojej komentatorskiej aktywności internetowej stwierdziłem jednak, że wyraźnie spadła również aktywność trolli.
Mój eksperyment nie polegał więc tylko, wbrew niektórym opiniom trolli, na „ściganiu jakiegoś nastoletniego internauty”, i był wieloelementowy.
Pora zatem na podsumowanie i wyciągnięcie wniosków:
1) Komentarze zamieszczane pod artykułami na forach internetowych nie są wcale opiniotwórcze, wbrew temu, co wydawać się może osobom komentującym. Czytanie zatem takich komentarzy wydaje się być niepotrzebną stratą czasu.
2) Milcząca większość czytających informacje zamieszczane na portalach (tj. osoby nie piszące komentarzy na forach internetowych) wcale nie czyta komentarzy zamieszczanych pod czytanymi artykułami.
3) Jeśli już jakaś osoba z „milczącej większości” od czasu do czasu czyta jakieś wpisy, to czyni to niejako „dla rozrywki” i zamieszczone tam komentarze nie mają dla niej specjalnego znaczenia.
4) Fora internetowe opanowane są przez hejterów i trolli. Komentarze innych osób są rzadkością i często stają się atakiem tych, którzy stanowią większość wśród uczestników dyskusji na forach.
5) Każda próba polemiki z trollami jest „karmieniem trolli” i powoduje ich „namnażanie”
i wzrost aktywności i agresji z ich strony.
6) Trolle i hejterzy wspierają się w głosowaniach obok swoich komentarzy, głosując na TAK,
i solidarnie głosują na NIE obok komentarzy osób o odmiennej opinii. Osoba spoza większości komentujących nie ma więc szans na osiągnięcie „dobrej statystyki” w takim głosowaniu.
7) Wydaje się, że osoby z „milczącej większości”, które choćby przypadkowo przeczytały komentarze, powinny już przy tej okazji wziąć udział w anonimowym przecież głosowaniu obok poszczególnych komentarzy. Niekorzystna statystyka głosów, obecnie w większości na NIE przy komentarzach hejterów i trolli, a w większości na TAK przy komentarzach innych osób, może (nie jest to oczywiste, ze względu na wnioski 2 i 3) „podciąć skrzydła” trolli
i hejterów,
8) Wydaje się, że ze względu na wnioski 1 i 2 walka z hejterami i trollami poprzez „akcje społeczne” skazana jest na porażkę.
I wreszcie najważniejsze wnioski, wynikające z wniosków poprzednich:
9) Działalność hejterów i trolli jest zjawiskiem szkodliwym dla funkcjonowania Internetu. Stanowi zagrożenie dla osób potencjalnie zagrożonych ich atakami, za celem ich ataku może się stać każda osoba. Jest również zjawiskiem szkodliwym społecznie, ponieważ praktycznie „zabija” możliwość prowadzenia merytorycznych dyskusji na otwartych forach internetowych. Wiele osób twierdzi, że przez to szkodliwe zjawisko również usenet stał się bezużyteczny jako środek komunikacji.
10) Hejterzy i trolle są w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do osób (lub instytucji), które stają się celem ich ataków. Obecną pozycję tych osób można nawet określić jako stan ich skrajnego nierównouprawnienia w stosunku do trolli i hejterów (patrz poprzednie wnioski)
11) Wydaje się, że jedynym sposobem skutecznej walki z hejterami i trollami jest stworzenie „równych szans” dla osób, które stały się celem ich ataków poprzez zmiany w obowiązującym prawie, które w istocie bardzo dobrze obecnie chroni hejterów i trolli „pod płaszczykiem wolności słowa” i bardzo słabo chroni osoby, które stały się celem ataków hejterów i trolli pomimo teoretycznie istniejącej „odpowiedzialności za słowa”.
W obecnym stanie prawnym hejterzy i trolle mogą prowadzić w stosunku do danej osoby swoją szkodliwą działalność praktycznie przez wiele miesięcy. Redakcje portali internetowych mają wprawdzie możliwość moderowania komentarzy, ale w praktyce proces ten funkcjonuje bardzo słabo i to co dzieję się pod artykułami na portalach można by określić mianem anarchii. Dzieje się tak dlatego, że:
- analizowanie wszystkich wypowiedzi jest bardzo pracochłonne,
- moderatorzy czasem usuwają z własnej inicjatywy komentarze hejterów, ale tolerują wypowiedzi trolli ze względu na to, że ich komentarze często „podbijają” statystykę „wejść” na dany artykuł; redakcje obawiają się również tego, że przez zbytnie moderowanie wypowiedzi mogą narazić się na posądzenie o cenzurowanie wypowiedzi i ograniczanie wolności słowa; zdarza się również, że niektóre redakcje anonimowo same wprowadzają komentarz o charakterze trollingu, prowokując internautów do udziału w dyskusji.
- dość powszechnym obecnie zjawiskiem jest nadawanie sensacyjnych i prowokacyjnych tytułów umieszczanym na portalach artykułom (to zjawisko funkcjonuje również w prasie!); często zdarza się, że dany tytuł w żaden sposób nie koresponduje z treścią tegoż artykułu; celem takiego działania jest przyciągnięcie uwagi czytelników; skutkiem ubocznym jest przyciągnięcie uwagi hejterów i trolli oraz mimowolne wręcz sprowokowanie ich uaktywnienia się pod danym artykułem.
Kilka tygodni temu pojawiły się w prasie informacje i wypowiedzi, iż orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 21.08.2013 (Sygnatura akt I OSK 1666/12) daje nadzieje na to, że autorzy obraźliwych wpisów na forach internetowych nie będą już dłużej bezkarni. „Od teraz każda osoba fizyczna będzie mogła uzyskać dane "hejtera" z sieci. To rewolucja w podejściu do anonimowości w internecie”. Prowadząca sprawę w NSA sędzina Irena Kamińska uzasadniała: „Dane osób korzystających z Internetu podlegają ochronie, ale autorzy inwektyw działający na portalach nie mogą być bezkarni”. Na portalach pisano: ”Już teraz właściciele portali obawiają się fali żądań o udostępnienie tożsamości osób, które są komentatorami na forach. Do tej pory bezkarnie można było odmówić, zasłaniając się tajemnicą danych osobowych. W momencie ogłoszenia wyroku przez NSA "hejterzy" mogą już nie być anonimowi.”[Szymon Kruś, natemat.pl]
Sprawa, gdzie zapadł precedensowy wyrok, dotyczyła przypadku, w którym Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych nakazał Agorze udostępnić spółce Promedica24 dane: adresy mailowe i IP komputerów, z których dokonywano wpisów na forum gazeta.pl.
NSA zaznaczył jednak, że ujawnienie danych osobowych użytkowników forum nie będzie dozwolone w każdym przypadku, a jedynie wówczas, gdy zagwarantowana zostanie zasada celowości. Ujawnienie danych osobowych musi być bowiem konieczne dla zapewnienia możliwości ochrony praw. Dodatkowo niezbędne jest zachowanie zasady proporcjonalności, czyli wszechstronne rozważenie racji użytkownika forum oraz podmiotu wnoszącego o udostępnienie danych osobowych.
Kiedy opadły pierwsze emocje po wyroku NSA pojawiły się opinie prawników, że „jest wątpliwe, czy argumentację zawartą w uzasadnieniu tego orzeczenia będzie można zastosować w aktualnym stanie prawnym, czyli po uchyleniu art. 29 Ustawy o ochronie dóbr osobowych, który stanowi podstawę rozstrzygnięcia Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych analizowanego przez sądy administracyjne.” Wprawdzie o dane osobowe może wystąpić każda podmiot, który wykaże, że jest to niezbędne dla ochrony jego prawnie chronionych interesów, „wykluczone jest bowiem odtąd automatyczne powoływanie się na art. 18 ust. 6 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną jako podstawę odmowy udostępnienia danych. Przyszłość natomiast pokaże, na ile usługodawcy będą skrupulatnie rozstrzygać czy dane żądanie jest uzasadnione. Otwartym pozostaje pytanie czy portale internetowe w dalszym ciągu będą bardziej skore do odmowy udostępnienia danych osobowych. Zauważmy, że za brak udostępnienia danych w takiej sytuacji nie ma jasno określonej sankcji. Natomiast za udostępnienie danych osobowych osobie do tego nieupoważnionej jest sankcja. I to karna. Z art. 51 ustawy o ochronie danych osobowych. Może zatem zamiast brać ryzyko na siebie lepiej poczekać, aż zrobi to za nas GIODO?”[Marcin Kroll, IPGuide.pl].
A zatem pomimo początkowych zapowiedzi prasowych o „istotnej rewolucji”, którą miała się dokonać w wyniku ww. wyroku NSA, to w praktyce nić się nie zmieniło.
Odnoszę wrażenie, że władze w Polsce nie mają wystarczającej woli do prawnego uregulowania problemu chamstwa i nienawiści w sieci. Polska podpisała wprawdzie „Konwencję w sprawie cyberprzestrzeni” ponad 10 lat temu ale do dzisiaj jej nie ratyfikowała. „W polskim porządku prawnym z przyczyn proceduralnych brakuje efektywnych mechanizmów dochodzenia odpowiedzialności za przestępstwa internetowe ścigane z oskarżenia prywatnego (takie jak np. zniewaga czy zniesławienie), z uwagi na trudności z identyfikacją personaliów sprawcy i wskazaniem go w prywatnym akcie oskarżenia.”[Dorota Głowacka, HFPC, ”Konwencja o cyberprzestępczości – konieczność ratyfikacji, potrzeba rewizji”]
Jak długotrwały to proces i wymagający dużego uporu doświadczyłem to na „własnej skórze”. „Tymczasem warto przypomnieć, że zgodnie ze standardem sformułowanym przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku K.U. p. Finlandii (Orzeczenie ETPC z 2 grudnia 2008 r., nr skargi 2872/02), regulacje krajowe powinny umożliwiać ofiarom naruszeń w internecie dochodzenie odpowiedzialności od bezpośrednich sprawców”. [Dorota Głowacka]
Jeszcze bardziej skomplikowane wydaje się obecnie pociągnięcie autora zniesławiającego komentarza internetowego do odpowiedzialności. Na podstawie analizy nielicznych procesów, jakie się odbywały w tych sprawach, można powiedzieć, że pozytywny wyrok jest dla osób poszkodowanych loterią i w znacznym stopniu zależy od takiego czy innego składu sędziowskiego rozpatrującego daną sprawę.
Jestem przekonany, że wniosek dr Magdaleny Szpunar, zawarty w jej obszernej publikacji „Granice wolności słowa w internecie”, powinni wziąć sobie do serca wszyscy internauci, zaś obowiązkowo pod szczególną rozwagę wszystkie osoby, które mają wpływ na stan prawny, dotyczący problemu chamstwa i nienawiści w przestrzeni internetowej:
„Nasza wolność w tym i wolność słowa, może i powinna być nieograniczona, przy założeniu, że nie ingeruje ona w obszar wolności drugiej osoby i nie stanowi dla niej zagrożenia. Czynnikiem ograniczającym zakres wolności słowa powinna być godność drugiej osoby. Wolność słowa nie powinna stanowić prawa jakościowo nieograniczonego, gdyż powinna uwzględniać poszanowanie wolności i praw innych z włączeniem czci i dobrego imienia drugiego człowieka.”
Tekst: Bronisław Pruchnicki
Zdj. Joanna Cyganek
Skrzywdzony???Pan Bronisław chyba sam nie wie co pisze obrażając młodszą część żorskiego społeczeństwa?Nie warto wchodzić w zbędną polemikę...Pewnie usłyszał Pan parę gorzkich słów prawdy na temat swój i pańskich kolegów stąd natychmiastowa reakcja?Myślę że płacąc podatki jest Pan jako pracownik państwowy zatrudniony i opłacany poniekąd przeze mnie.Tak czy nie?Państwo nie dysponuje własnymi pieniędzmi?Niech Pan o tym nie zapomina.I mogę mieć prawo do niezadowolenia z efektów Państwa pracy!
W swoim eseju absolutnie nie miałem zamiaru w jakikolwiek sposób obrazić "młodszą część społeczeństwa". Po komentarzu internauty ~miły. próbowałem znaleźć coś takiego w moim tekście, ale nie znalazłem. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że każda osoba ma prawo do wyrażania swoich poglądów i opinii. Nawet takich, z którymi ja z kolei mam prawo się nie zgadzać. Na tym polega wolność słowa. Jednak w każdym praworządnym państwie (a chyba każdy chciałby żyć w takim, a nie w państwie w którym króluje bezprawie) wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się znieważanie i pomawianie. Takie działania w istocie ingerują "w obszar wolności drugiej osoby" i godzą w jej godność. W swoim eseju chciałem zwrócić uwagę na złe pojmowanie pojęcia "wolność słowa" przez wielu uczestników życia internetowego, a jednocześnie na słabość naszego prawodawstwa w zakresie ochrony podstawowych praw osób, które dotyka takie przekraczanie granic wolności słowa. Proszę przeczytać uważnie cytat z publikacji dr Magdaleny Szpunar, jaki zamieściłem na końcu eseju. To kwintesencja tego, o co mi chodziło. Incydent dotyczący ścigania jakiegoś pojedynczego hejtera nie był w istocie celem, lecz środkiem (!) do wyciągnięcia ogólnych, szerszych wniosków, które umieściłem w swoim eseju. Polecam lekturę artykułów i wypowiedzi osób cytowanych przeze mnie. Zwłaszcza publikacji dr Magdaleny Szpunar. Są dostępne w internecie. Pozdrawiam
Zarzut obrażania młodszej części żorskiego społeczeństwa nie daje mi spokoju i dlatego na wszelki wypadek wyjaśniam: W zdaniu zaczynającym się od "Młodsze odmiany" (i dwóch następnych zdaniach również) mam na myśli młodych hejterów (co wynika ze zdania poprzedniego) nie zaś ogólnie młodych ludzi. Absolutnie nie! Zaś do hejterki mam negatywny stosunek bez względu na wiek osoby, która uprawia hejterkę.
Czy coś się stało ?. Boś taki rozpłakany ...Pozbieraj wszystkich niezadowolonych Żorskich paplaczy i na Ukraine w formie darów..
Ze względu na dążenie do poprawienia własnego wizerunku i zaistnienie w żorskiej społeczności jako ktoś lepszy,nie byłem w stanie wcześniej odpisać(często pracuje po 12 godz, soboty,niedziele)Pomijając wątpliwą przyjemność czytania i słuchania jakie to w Żorach powstają stanowiska pracy oraz jakie czekają nas inwestycje mam do Pana pytanie/zadanie.Jako doradca do spraw infrastruktury będzie się Pan czuł jak ryba w wodzie. Sprawa dotyczy budowy ekranów akustycznych obwodnicy na terenie dzielnicy Zachód.Budowa ekranów na ul.Rybnickiej nie była możliwa ze względów praktycznych(wjazdy do posesji co 10 m)OK.Więc ustawą specjalną rozpoczęła się budowa obwodnicy która w połączeniu z ul.Rybnicką w ostatecznym efekcie daje hałas w wersji stereo.Może zanim urząd miasta rozpocznie opiewając swoje sukcesy kolejną inwestycję,zakończy sumiennie wcześniejsze a na przyszłość skonsultuje się ze mną.Być może jako prostak z przedmieścia będę bardziej kompetentny.Ciekaw jestem odpowiedzi.
I oczywiście
Pozdrawiam.
PYTANIE ?.. Dzwonił do mnie znajomy z miejscowości Chłopy i zapytał : czy w nagrode czy za karę redakcja już od dłuższego czasu promuje Pana wizerunek.. Niedawno w rozmowie z Panem przedstawiłem bardzo wyrafinowane okradanie pacjentów w jednej z zorskich przychodni .. Z uwagi że w tym dniu nie było nikogo z pierwszego władz Miasta cały problem przedstawiłem Panu... Ku mojemu zdziwieniu usłyszałem od Pana że takimi sprawami sie nie zajmuje . a głównie wyłapywaniem hejterów ... To tak jakby kupujac buty w jednym sklepie a sznurówki w drugim.. Maże by jeszcze kiedyś załapie na podobną fuchę AMEN .
Dawno nie zaglądałem na tę stronę. Komentarze, które pojawiły się pod moim ostatnim wpisem, świadczą o tym, że 1)autorzy tych wpisów niezbyt uważnie zapoznali się z treścią tego eseju lub nie zrozumieli przesłania tego tekstu 2)komentarze są potwierdzeniem niektórych tez, zawartych w tym eseju (m.in. , że w internecie dla niektórych osób każdy temat może być okazją do ?dokopania? innej osobie).
Tak czy owak wyjaśniam i odpowiadam:
do ~mily: zamieszczony wyżej mój esej jest poświęcony tematowi, którym zajmowałem się prywatnie z racji moich osobistych zainteresowań socjologiczno-prawnymi aspektami tzw. życia internetowego. Z tego (między innymi) względu uważam, że nie jest to właściwe miejsce do zajmowania się przeze mnie sprawami służbowymi. Przyjmuję jednak deklarowaną przez Pana gotowość do konsultacji i zapraszam na rozmowę w moim miejscu pracy. Termin proszę uzgodnić ze mną osobiście lub przez sekretariat.
do ~renifer: Panie L.C. (domyślam się , że to Pan ukrywa się za tym nickiem), w rozmowie ze mną nie poruszał Pan tematu ?wyrafinowane okradanie pacjentów w jednej z zorskich przychodni?. Jeśli natomiast ma Pan jakieś informacje, dotyczące rzekomego ?okradania?, to informuję, że właściwym organem do złożenia wniosku w tej sprawie jest Wydział Przestępstw Gospodarczych tutejszej policji, lub prokuratura. Parafrazując Pan tekst o butach informuję , że w sprawie butów należy rozmawiać z szewcem a nie z piekarzem. Cyniczną uwagę, dotyczącą mojego ?głównego? zajęcia kładę na karb Pańskiego stanu zdrowia, o którym poinformował mnie Pan podczas rozmowy, a której szczegółów z oczywistych względów nie będę tutaj ujawniał.
do ~mors4: patrz mój wniosek 2) jak wyżej, w tym komentarzu.
Pozdrawiam
Czas mój na rozmowę z Panem został już wyczerpany .. Temat który mnie aktualnie dręczy to Pana nie interesuje i nie widzę potrzeby rozmowy z Panem . W sprawie okradania mnie przez jedną z przychodni i brak reakcji min. UM. postanawiam rozwiązać sam w sposób nietradycyjny .. Pozdrawiam..
Do ~renifer: Panie L.C. Od trzech dni usiłuję uzgodnić z Panem miejsce i termin spotkania. Zapewne domyśla się Pan, że chciałbym uzyskać od Pana wyjaśnienia dotyczące Pańskiego kłamliwego wpisu z 16.02.2014.
Dzisiejszym wpisem potwierdza Pan jedną z moich tez, że niektórym internautom wystarcza jedynie odwagi na wypisywanie różnych bzdur wtedy, kiedy mogą się skryć za nickiem. Nie są one w stanie podyskutować o sprawie wprost, \"w cztery oczy\". Wylewanie swoich racji \"zza nicka\" to nie odwaga lecz tchórzostwo. To często dramatyczna próba podreperowania swojego nadwątlonego ego, próba ukrycia przed samym sobą własnych słabości i frustracji, próba dowartościowania się w oczach innych osób. Takie działania często odbywają się kosztem innych osób, poprzez wkraczanie \"z butami\" w obszar ich wolności i szarganie ich godności. I o tym pisałem w moim eseju. Pan dowodzi swoimi wpisami słuszności moich wniosków i słuszności sprzeciwu wobec działań takich internetowych \"bohaterów\".
A przy okazji: jestem absolutnie przekonany, że odwaga ~milego i ~morsa4 jest równie mała i nie wystarczy jej na rozmowę ze mną w cztery oczy. Czy mam rację?
Pozdrawiam wszystkich internautów, którzy zrozumieli przesłanie zawarte w moim eseju.
Niestety jest Pan w głębokim błędzie.Oczywiście będę się starał umówić i porozmawiać ponieważ zależy mi aby temat hałasu w mojej okolicy został w sensowny sposób rozwiązany. . .
do mily;; daruj sobie bo i tak niczego nie osiągniesz ----------- szanuj swój czas ...
Do ~renifer: parafrazując z kolei słowa Kmicica : Panie Longinie C. - Milcz Waść i dalszego wstydu sobie oszczędź.
Do ~mily : będę pozytywnie zaskoczony. Czekam na kontakt.
Pozdrawiam
Gościu !!!!!! wysilasz się jak chory do wiadra ....
Ewentualne kolejne komentarze ~renifera t.j. Pana Longina Chrustowskiego będę pozostawiał bez komentarza.
Podtrzymuje wcześniejszy komentarz i dodaje , że współczuje Pana cierpieniu , niepokojący to objaw.....
Chyba jednak miałem rację w moich komentarzach z 17, 18 i 21.02.2014, bo minęło znów kilka dni, a ~mily nie skontaktował się ze mną.
Mnie bardziej interesują ~miłe *
Panie BJP jak widać jeśli chodziło o sprawę prywatną, to ścigał Pan gostka kilka miesięcy(zgrzeszył- trudno kara musi być), a jeśli chodzi o sprawę trochę urzędową, to jakoś wyczekuje Pan na ruch oddolny i raczej na tym Pan poprzestanie....
do ~młody87: 1)Sprawa zidentyfikowania i ukarania hejtera jest tylko niewielkim elementem szerszej analizy, jaką starałem się dokonać w powyższym eseju, a która dotyczyła zjawiska hejterki i trollingu w ogólności t.j. nie tylko w tym konkretnym wypadku. Uważam , że hejterka i trolling są zjawiskami szkodliwymi, którymi może zostać dotknięta każda osoba, która w jakikolwiek sposób (nawet przypadkowo) zaistnieje w mediach. Uważam, że media skupiły się tylko na samym tym incydentalnym przypadku nie próbując przy tej okazji pogłębić tego tematu. Szkoda. 2)Nie uważam za wskazane dyskutowanie o sprawach "służbowych pod esejem, który powstał prywatnie, w prywatnym czasie, z prywatnych zainteresowań pychologiczno-socjologicznych. W sprawach urzędowych chętnie mogę porozmawiać w czasie mojej pracy i stosownym do tego miejscu (w tym również na "służbowych" spotkaniach z mieszkańcami). 3) Proszę zauważyć , że propozycja spotkania z internautą ~mily była jedynie odpowiedzią na jego propozycję "skonsultowania się" z nim + patrz pkt 2). To, że dotąd nie skontaktował się ze mną dowodzi słuszności niektórych tez z mojego eseju. A to już całkiem inna sprawa. Pozdrawiam.
Panie BJP a jak Pan myśli? Czy po takiej akcji ktoś się z Panem skontaktuje? To, że ma Pan rację nie podlega żadnej dyskusji, ale....można to było zrobić bez takiego medialnego rozgłosu...(chyba, ze ten pociągnięty do odpowiedzialności nie chciał ustąpić, a miał szansę)
Do ~młody87. Rzeczywiście, miał szansę, ale nie skorzystał. Refleksja przyszła dopiero wtedy, kiedy spotkał się ze mną "oko w oko". W tej sprawie najważniejsze dla mnie to, że ten człowiek zrozumiał błąd swojego postępowania. Sprawa zamknięta.
Wiele osób pisze w internecie różne bzdury, których nigdy nie odważyły by się powiedzieć stając z "przeciwnikiem" twarzą w twarz. Ta internetowa "odwaga" z prawdziwą odwagą cywilną nie ma nic wspólnego. Może i jest przejawem wolności słowa, ale opacznie rozumianej. Proszę przeczytać cytat z publikacji dr Magdaleny Szpunar z końcowej części mojego eseju. To kwintesencja tego, o co mi chodzi. I oby zrozumiało to możliwe szerokie grono uczestników internetowych dyskusji. I jeśli przez ten medialny rozgłos parę osób to zrozumie, to znaczy, że było warto to zrobić. A jeśli ktoś spłyca sprawę tylko do opisanego przypadku złapania hejtera, to znaczy że nie rozumie, albo nie chce zrozumieć o co mi chodziło i o czym pisałem w tym eseju. Pozdrawiam
do ~młody87. P.S. Słowa Magdaleny Szpunar można sprowadzić do znanej złotej zasady etyki: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Cieszę się, że zainteresował się Pan moim esejem, bo sądzę, że w gruncie rzeczy podziela Pan moje opinie na ten temat. Polecam lekturę innych publikacji Magdaleny Szpunar, Są dostępne w Internecie.
Lekarz specjalista jest tu koniecznie potrzebny ......
reniferze- a może po prostu kiedyś zaniedbano sferę nauczania umiejętności czytania ze zrozumieniem? Po co od razu szukasz specjalisty?
do młody87 -- wspominając o potrzebie specjalisty miałem na uwadze głównie Ciebie.. Młodemu człowiekowi mózg rozwija się powoli i dopiero po osiągnięci 40-go roku życia osiąga pełnosprawność, / to słowa MICZURINA //
reniferze....zatem brakuje Ci jeszcze tak jakoś ze 35...??? Pracuj nad sobą...., bo wg przysłowia chińskiego anonima: "Aby być mądrym, nie wystarczy mieć wiele ksiąg: osioł dźwigający na grzbiecie wiele książek nie jest przez to mądrzejszy"
Tak właśnie rozumują dzieci poczęte z gwałtu ....
~do młody87: czy zauważyłeś już, że teraz Ty stałeś się celem ataku obrzydliwego trolla ~renifera? (pewnie po tym wpisie z kolei znów mnie spróbuje przyatakować). Tak jak pisałem, jednym z najlepszych sposobów na taki atak jest zignorowanie trolla, gdyż dyskutowanie z nim jest właśnie"karmieniem trolla". Pan Longin jest znanym trollem nie tylko na lokalnych forach internetowych, ale i w życiu, w swoim środowisku (i nie tylko!). Czepia się wszystkich i wszystkiego. Nie wiem jaki charakter miał przed laty, ale obecnie jest człowiekiem w podeszłym wieku (informację o jego wieku można znaleźć w internecie), a niektóre osoby w takim wieku tetryczeją. Niektóre nawet bardzo ;) ! Mam nadzieję, że skoro na własnej skórze przekonałeś się o uciążliwości, czy nawet szkodliwości działania trolli (o hejterach nie wspomnę), to tym bardziej rozumiesz to, o co chodziło w moim eseju. Sytuacja na forach internetowych wymaga podjęcia prawnych uregulowań, gdyż inaczej internet całkowicie zalany zostanie zawartością szamba. Pozdrawiam
Tak właśnie tłumaczył się dziadek babce na granicy ... Coraz bardziej żałosne te eseje ..
~do młody87: No i sprawdziło się moje przypuszczenie :) . Troll Longin Chrustowski otrzymał "pożywkę" w postaci mojego komentarza do Ciebie i znów się ożywił. Częstym przypadkiem trollingu jest to, że troll pisze, jakby posiadał szczególną wiedzę w jakiejś dziedzinie. Pan Longin pisze "coraz bardziej żałosne te eseje", sprawiając wrażenie, jakby znał się na tej dziedzinie i czytał moje wcześniejsze eseje. Tymczasem ten jest pierwszym w moim życiu, który "ujrzał światło dzienne". Komentarze trolli nie są merytoryczne. To tylko czepianie się dla samego czepiania. No i pewnie teraz znów się przyczepi, bo taka właśnie jest natura trolli.
Człowieku ogarnij się !!!!.. Przecież jestes pracownikiem Urzędu Miasta Żory a zachowujesz się jak pracownik stadniny koni ....
do ~młody87: Pora odpowiedzieć całościowo na Twoje komentarze z 11 i 12.03. Proszę przeanalizować komentarze internauty ~milego. Czy są jakiekolwiek podstawy do obaw, odnośnie rozmowy na ten temat w Urzędzie? Ja ich nie widzę. Informowałem kilka tygodni temu, że już nigdy nie będę się wypowiadał na forach internetowych "służbowo", gdzie występowałem poniekąd jako "prywatny" komentator. Miałem odwagę występować tam z "otwartą przyłbicą", co niektóre osoby od razu próbowały wykorzystywać w innych celach, wywołując inne tematy niż te, które poruszałem w swoich komentarzach (często wywoływano tematy nie mające żadnego związku z komentowanym artykułem!). Zebrałem własne doświadczenia, dotyczące hejterki i trollingu, wywołałem dyskusję na ten temat, dałem innym wielu osobom powód do zastanowienia nad tym tematem. Chyba mimo wszystko zrobiłem w tej sprawie coś pożytecznego.
Występowanie na forach z imienia i nazwiska jest w trwającej sytuacji prawą sprawą trudną. Sam doświadczyłeś czym jest atak trolai, choć zapewniam, że jest to zdecydowanie mniej dotkliwe jeśli jesteś ukryty za nickiem. Występowanie z imienia i nazwiska można porównać do wystąpienia chłopa odzianego w sukmanę przeciwko zbrojnemu w pełnym rynsztunku. Zwłaszcza , że w dyskusjach na forach uczestniczą tylko ?zbrojni?, a ?milcząca większość? tylko co najwyżej obserwuje ?pole bitwy?. Pisałem o tym wyżej. A zatem należy dyskutować o tym i działać, aby poprzez stosowne zmiany w prawie spowodować wyrównanie szans pomiędzy ?chłopami? a ?zbrojnymi?. Oczywiste, że należy dokonać tych zmian w taki sposób, aby ?nie wylać dziecka wraz z kąpielą? tj. nie doprowadzić do ograniczenia wolności słowa. Sądzę , że jest to możliwe. Największe obawy co do możliwości prawnych zmian w tym zakresie mają chyba dzisiejsi hejterzy i trolle, bo niewątpliwie takie zmiany musiałyby spowodować ograniczenie ich ?wolności słowa?, tj. tej opacznie rozumianej, która wkracza w sferę wolności innych osób.
Wracając zaś do Twoich wątpliwości, to rzeczywiście sam wątpię, aby internauta ~miły zdobył się na odwagę, aby porozmawiać ze mną na rzekomo interesujący go temat. Choć muszę przyznać, że po celowo dokonanej przeze mnie małej ?prowokacji? (w moim komentarzu z 12.02.) i jego odpowiedzi z 21.02., przez kilka dni miałem nadzieję, że jednak odważy się na ten krok. A tymczasem tylko potwierdził moją opinię na temat trollingu. A zatem mój komentarz z 12.02. nie był, jak Ci się (słusznie poniekąd) mogło wydawać, przejawem ?wyczekiwania na ruch oddolny?, lecz celowym zabiegiem. Nigdy w swoim życiu nie czekałem aż ktoś zrobi co za mnie. Wręcz przeciwnie. To nie znaczy jednak, abym nie doceniał oddolnych inicjatyw, bo np. za bardzo wartościowe uważam moje niedawne spotkanie z dwojgiem osób, które zgłosiły w ramach działań nad budżetem obywatelskim pomysł ścieżek rowerowych. Ponad dwugodzinna rozmowa z tymi osobami nie ograniczyła się zresztą tylko do tematu ścieżek. Co więcej, uważam że zbyt mało osób potrafi wykorzystywać wartość, jaką jest demokracja. Dowodem na to jest choćby nikła ilość złożonych wartościowych propozycji dotyczących ?zagospodarowania budżetu obywatelskiego. O wiele łatwiej jest krytykować pomysły innych osób niż mieć własny. Sprowadzanie demokracji tylko do prawa do krytyki (podsycanej często przez media), bez aktywnego udziału w życiu danej społeczności (np. bez udziału w organizowanych we wszystkich dzielnicach spotkaniach z mieszkańcami, bez kontaktu z radnymi podczas ich stałych dyżurów, bez udziału w działalności stowarzyszeń, nikła ilość osób zainteresowanych pracą w radach dzielnic czy radach gmin czy też jakąkolwiek działalnością społeczną itp.) świadczyć może jedynie o tym, jak długa droga dzieli jeszcze nasze społeczeństwo od tzw. społeczeństwa obywatelskiego. Konieczna jest zmiana w świadomości społeczeństwa. Działalność hejterów i trolli jest szkodliwa między innymi dlatego, że zabija merytoryczną dyskusję w internecie, zniechęca wiele osób do jakiejkolwiek próby podjęcia takiej dyskusji. Ta działalność nie ma w sobie żadnych pozytywnych wartości i jest w gruncie rzeczy hamulcem w rozwoju demokratycznego społeczeństwa.
Swoimi komentarzami pod moim esejem łamię wprawdzie obietnicę niewystępowania na forach internetowych, ale czynię to w drodze wyjątku, niejako kontynuując wcześniej rozpoczętą dyskusję na temat hejterki i trollingu. Jeśli poprzez tę dyskusję dołożyłem małą cegiełkę do budowy społeczeństwa obywatelskiego, to nie żałuję poświęconego w tym celu czasu. Pozdrawiam.
~do młody87: Hejterzy i trolle to często osoby pozbawione godności. Wydaje się, że Pan Longin Chrustowski pozbył się godności już dawno, a teraz z kolei szarga godność pracowników stadnin koni. Sądzę, że swoją złośliwą działalnością na tym forum dostarcza cały czas dowodów na słuszność moich poglądów.
Wcześniej był miły teraz młody -------- życzę spełnienia marzeń ..... Ja nie dam się nabrać ..
Dotąd sądziłem, że Pan Longin Chrustowski jest tylko stetryczałym złośliwcem. Okazuje się, że na dodatek schamiał. Trolle niestety tacy bywają.
Nienerwowo facet ... To , że często używasz moich danych osobowych to ok ... Byle kto mnie nie rusza i nie podejmuje innych działań wobec 0 ....
Do zobaczenia na tej stronie za tydzień.. Opuszczam to złodziejskie miasto wypełnione cwaniakami , mądralami itp. typami ..... 25% to to typy grzejące d.............. na krzesłach nieznające życia w mieście przy wypełnionych michach ....
Zatem po co wracasz ??? Ale jak już wrócisz, to napisz jak to się ci się żyje \\\"przy wypełnionych michach\\\", bo nie wszystkim w tym mieście aż tak poprzewracało się z dobrobytu w (.....) jak tobie
do młody87 ------------ widzę , że zbyt mało jeszcze facet z plakatu wlał Ci do pały zdrowego myślenia przy czytaniu np. powyższego komentarza ....
reniferze...słusznie moja Babcia mówiła mi: "synek nie ruszej gówna, to nie będzie śmierdzieć".... i kończę ten watek, bo....ty i tak nie zrozumiesz...a odważny to jesteś w necie i tyle....
```` jednak nie posłuchałeś babci. Ojciec miał ruszyć d...... jeszcze kilka razy i wtedy byłbyś w pełni doskonałym wnusiem.......
reniferze jak widać w roli gówna odnalazłeś się wyśmienicie....niestety tak to bywa z elementem napływowym co to kilkadziesiąt lat temu srało przez żerdki w swoich rodzinnych stronach daleko od Żor i Górnego Slaska, a po przybyciu tu swoje i członków rodziny włosy myło w pisuarach, czy cywilizowanych ubikacjach....A jak się nie podoba, to stadionowym gromkim "W Y P I E R....J, WYPIER...J, WYPIER...J...". i to by było na tyle. Żegnam
Młody condonie ogarnij się
Do błogosławionego "inaczej":Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.
Modlisz się dokładnie jak dziecko Ojca Rydzyka ..
Ano modlę się i to nawet za ciebie, ale w twoim przypadku jest to bezskuteczne....no może "załatwię" u P. Boga...jakieś darmowe oglądanie przez ciebie zawodów żużlowych w Rybniku?
Nie obrażajcie Paniska z plakatu @+.....