an Konwa urodził się 25 maja 1925 r. w licznej rodzinie - miał dwóch braci i dwie siostry. Bardzo szybko stracił ojca, co spowodowało, że w młodym wieku musiał pójść do pracy, by pomóc w utrzymaniu rodziny. 

W czasie wojny Pan Jan został wywieziony do Niemiec na roboty. Pracował przymusowo u Bauera żyjąc w trudnych warunkach. Codzienność była pełna wyzwań - surowe warunki pracy na roli, ograniczony dostęp do jedzenia i lekarstw oraz ciągłe zagrożenie ze strony nadzorujących.

Po wojnie Jan Konwa służył w wojsku, pracował na kolei jako konwojent i pomagał wielu Polakom. Specjalne pociągi państwowe oraz wojskowe, choć nie zawsze bezpieczne, były czasem jedynym sposobem na przewóz ludzi z terenów okupowanych, obozów pracy czy zesłań na wschód, w miejsca, gdzie mogli otrzymać pomoc, schronienie lub szansę na powrót do domu. 

Podczas jednego z takich wyjazdów Pan Jan poznał swoją przyszłą żonę Annę. 
W 1949 roku wzięli ślub, a później doczekali się dwóch córek. W 1957 r. osiedlili się na ziemiach odzyskanych, zatrzymując się w miejscowości, w której mieszkała mama Pana Jana. Wraz z żoną i córkami rodzina Państwa Konwów musiała w zasadzie zaczynać życie od zera. 

Pan Jan przez 7 lat pracował na roli, jednak czuł, że to nie jest praca dla niego i postanowił wyjechać na Śląsk. Tuta podjął się pracy na budowie, na której robił to co lubił, czyli był cieślą. Początkowo zamieszkali w Rybniku, a w 1978 roku przeprowadzili się do Żor, gdzie przeniosły się także ich córki. 

Małżeństwo Pana Jana i Pani Anny trwało przez imponujące 67 lat, aż do 2016 roku, kiedy zmarła Pani Anna. Obecnie Pan Jan jest szczęśliwym ojcem, dziadkiem 5 wnuków, pradziadkiem 3 prawnuków, a nawet  prapradziadkiem dla 2 praprawnuków. 

Serdecznie gratulujemy Panu Janowi pięknego jubileuszu i składamy  najlepsze życzenia szczęścia i zdrowia na dalsze lata życia. zory.pl