Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Sobota, 04 maja 2024 r.  Imieniny: Floriana, Moniki

Rodzinka na bazie

14.10.2010
Rodzinka na bazie

Z baseballem związani są od najmłodszych lat. Osiągając sukcesy z "Gepardami", trafili do Reprezentacji Polski. Mariusz i Miłosz Paproccy i ich rodzice, opowiadają o baseballu, pasji, poświęceniu i planach na przyszłość.

Ola Kowol: Kiedy zaczęła się wasza przygoda z baseballem?

Mariusz Paprocki: Miałem 9 lat, gdy przy mojej szkole, SP-15, prezentowano ten sport. Przyjechali zawodnicy z Jastrzębia, pokazywali na czym polega baseball. Spodobało mi się.

Małgorzata Paprocka: W tym czasie do Polski przylatywali też wolontariusze z zagranicy – w Żorach byli Japończycy. Ich zadaniem było propagowanie baseballu. Przy szkole powstał klub. Na początku nie było profesjonalnego boiska, więc chłopcy grali na trawie. Pamiętam, jak po komunii, w białym tygodniu, Mariusz szybko przebierał się po kościele i biegał na treningi.

Miłosz: Ja zacząłem grać w zerówce, brat "zaraził" mnie tą pasją.

Większość małych chłopców kopie w tym wieku piłkę. Nie ciągnęło was do "nogi"?

Mariusz: Ciągnęło, ciągnęło (śmiech). Chciałem nawet zapisać się do klubu w Baranowicach, ale rodzice bali się o mnie, bo musiałbym przechodzić przez ruchliwą drogę, a byłem przecież dzieciakiem. No i koniec końców zostałem przy baseballu, uzależniłem się od tego sportu.

Pewnie dużo trenujecie i stosujecie specjalne diety, żeby być w formie?

Mariusz: Oficjalnie w sezonie mamy po 2-3 treningi, ale często umawiamy się z chłopakami i sobie odbijamy. Większość z nas jest z jednego osiedla, chodziliśmy do jednej szkoły. Diety to sprawa indywidualna, my jakoś specjalnie ich nie przestrzegamy. Ja czasem chodzę na siłownię przed sezonem, w trakcie rozgrywek już nie, bo organizm za bardzo się męczy.

Baseball to widowiskowy sport?

Roman Paprocki: Według mnie jest bardzo widowiskowy, pod warunkiem, że ktoś choć trochę rozumie o co w nim chodzi. W innym przypadku pomyśli pewnie, że to jakieś tam bieganie, odbijanie piłki, nic wielkiego.

Mariusz: No właśnie. Ktoś, kto nic nie wie o baseballu, pewnie stwierdzi, że to nudy. A w tej grze najważniejsza jest taktyka, myślenie. Generalnie uważam, że to sport dla pasjonatów, bo przecież gramy zupełnie za darmo, a dodatkowo, jeśli ktoś chce mieć lepszy sprzęt, musi go sobie zakupić na własną rękę.

Klub nie zapewnia sprzętu?

Mariusz: Zapewnia, oczywiście. Mamy pałki, piłki, stroje. Ale jak chcesz mieć np. naprawdę dobre buty, to musisz je sobie kupić, a to wydatek ok. 500 zł, bo trzeba je sprowadzać ze Stanów.

A jak oceniacie poziom baseballa w Polsce?

Mariusz i Miłosz: U nas to raczej średni poziom. Nie ma takich warunków, jak np. na Litwie czy Ukrainie. Tam chłopaki w naszym wieku latają na treningi do USA, my gramy tylko między sobą. Na pewno sporo nam jeszcze brakuje.

Rodzice pewnie są waszymi największymi kibicami.

Małgorzata: O tak! Kiedy Miłosz był mały, to nawet o 5.00 rano byliśmy w stanie jechać np. do Kutna. Zabawa zabawą, ale jednak fajnie jest wygrać. Emocje są niesamowite. Za każdym razem tak dopingowałam chłopaków, że teraz nie mogę już krzyczeć, bo moje struny głosowe bardzo cierpią (śmiech).

Mariusz: To może i dobrze, bo nie lubię jak tak krzyczysz na widowni – to strasznie rozprasza.

Jak trafiliście do kadry narodowej?

Mariusz: Ja pierwszy raz dostałem się do kadry w 2002 r. - wtedy jako młodzik. Teraz jestem w kadrze seniorów. Odbywa się to tak, że nasz trener, który trenuje też reprezentację (Arkadiusz Żurkowski – przyp. red.), obserwuje nas na meczach i wybiera najlepszych. Przed mistrzostwami odbywa się zgrupowanie, na które przyjeżdża ponad 40 zawodników, wytypowanych z klubów – tzw. szeroka kadra. Z nich wybieranych jest 22, którzy zostają powołani do kadry narodowej.

Miłosz: Ja w zeszłym roku byłem w kadrze kadetów, w tym – dostałem się do kadry juniorów.

Czym różni się gra w Gepardach od gry na Mistrzostwach Europy?

Mariusz i Miłosz: Na pewno poziomem rozgrywek, atmosferą. Kiedy gramy mecze między sobą, można pożartować, pośmiać się. Na mistrzostwach musimy być maksymalnie skoncentrowani, tam nie można nawalić. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś cię nie zauważy, nie zaproponuje gry za granicą.

Macie na swoim koncie już wiele zwycięstw i tytułów. Co jeszcze chcielibyście osiągnąć w tym sporcie?

Miłosz: Marzy mi się wyjazd do USA. Chciałbym mieć okazję chociaż raz tam zagrać.

Mariusz: Ja już nie mam marzeń, jestem za stary (śmiech). W 2007 r. byliśmy z chłopakami o krok od wyjazdu, niestety, nie udało się. Graliśmy na Little League EMEA – to impreza, na którą zjeżdżają się mistrzowskie drużyny z różnych państw. Ta, która wygra całą ligę, leci w nagrodę do USA. Nam wystarczyło wtedy wyrać mecz z Austrią, niestety mimo wcześniejszej przewagi, przegraliśmy. Szkoda, bo to na pewno byłaby fajna przygoda.

Miłosz: Może mi się kiedyś uda, mam czas do osiemnastki...

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Mariusz Paprocki – 20 lat, w Gepardach gra od początku istnienia klubu. W 2002 r. po raz pierwszy zagrał w kadrze narodowej. Za swój największy sukces uważa zdobycie tytułu wicemistrza Polski w 2008 i 2009 r.

Miłosz Paprocki – 15 lat, w Gepardach od 6. roku życia. W tym roku został powołany do reprezentacji Polski juniorów. Największy sukces – zdobycie I miejsca na Olimpiadzie w 2006 r. i Mistrzostwa Polski.

 

na zdj. Mariusz


 

 

na zdj. Miłosz

 

 


Komentarze:
~Michu (2010-10-21 14:43:14)

Zycze jeszcze wiekszych sukcesow ;)

~(: (2010-10-21 16:26:42)

życze tego wymarzonego wyjazdu do Usa :)

~a (2010-10-21 17:39:57)

fajne z was chłopaki!!!
życzę sukcesów.

~G (2010-10-22 18:17:51)

Fajnie, że macie pasje. Podziwiam!!


Aby dodać komentarz musisz się zalogować!

Nie masz konta? - zarejestruj się


NAJŚWIEŻSZE INFORMACJE

sonda

wszystkie

Za co doceniasz Żory?

newsletter

Chcesz być na bieżąco zapisz się!

Twój adres e-mail:

© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"