Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Sobota, 04 maja 2024 r.  Imieniny: Floriana, Moniki

Każdy ma swoją tajemnicę...

28.04.2010
Każdy ma swoją tajemnicę...

Elżbieta Grymel. To jej opowieść wygrała w zeszłorocznym konkursie na opowiadanie o Żorach. Biuro Promocji UM przygotowuje się do kolejnej edycji, która ruszy prawdopodobnie w maju.

Gazeta Żorska: Żory w opowiadaniu, to takie trochę miasteczko z piernika - sceneria dla rozgrywającej się tam fabuły.

Elżbieta Grymel: Wyobrażam sobie, że tak właśnie wyglądało życie w średniowiecznych Żorach.

GŻ: Małe domeczki...

EG: Ja urodziłam się na ulicy Murarskiej, w budynku, który jest już w tej chwili mocno zniszczony. Nie była to nasza własność. Pamiętam, że zawsze tą ulica – już jako pięciolatka – chodziłam do sklepu po mleko. Zdarzały mi się wtedy różne przygody, czasem musiałam biec, by uniknąć spotkania z tamtejszymi psami, których bardzo się bałam. Mimo to, do dziś czuję sentyment do tego terenu, a szczególnie do placu, gdzie stoi kościół. Dlatego mojego bohatera usytuowałam w tym miejscu. Pomyślałam, że mógłby mieszkać w domu, gdzie ja spędziłam dzieciństwo.

GŻ: Który to był dom?

EG: Z okien naszego mieszkania widać było rynek. Patrząc na niego wyobrażałam sobie miasto średniowieczne. To właśnie miłe wspomnienia z młodzieńczych lat zainspirowały mnie do napisania opowiadania w stylu gotyckim.

GŻ: Od razu pani wiedziała, że napisze legendę? Czy myślała pani o tym, że może będzie to opowiadanie inne – współczesne?

EG: Musiałam dokonać wyboru. Jeszcze nigdy nie napisałam takiej smutnej opowieści. Zawsze wolałam te bardziej optymistyczne. Dlatego nie byłam do końca przekonana, rozważałam też napisanie legendy o żorzankach, które w czasie wojny stanęły w obronie miasta.

GŻ: Myślała pani o tym, żeby przygotować wersję tego opowiadania na konkurs?

EG: Brałam to pod uwagę. Napisałam nawet już kiedyś takie opowiadanie, jednak nie spełniało ono wymagań objętościowych tego konkursu, gdyż było zbyt krótkie. Pomyślałam, że pod tym względem bardziej odpowiednia będzie „Córka kata”. Jednak tym razem, żeby się zmieścić w preferowanej długości tekstu musiałam zrezygnować z obszernych opisów, dotyczących strony psychologicznej postaci. Pozostawiłam jedynie nieliczne sugestie, które można odczytać między wierszami.

GŻ: Porozmawiajmy o mężczyznach w pani legendzie. Mistrz Jan jest młody, rosły, zawsze odziany w czerń. Gniewko ma zaś delikatną twarz, jasne loki, dołeczki w policzkach, gdy się uśmiecha – czy to jest pani męski typ?

EG: Nie, żaden z nich nie jest moim męskim typem. Stworzyłam te postacie na zasadzie kontrastu. Chciałam przede wszystkim podkreślić młody wiek tego chłopca. Mistrz Jan jest w pewnym sensie związany z moją rodziną. Broń Boże, nie dlatego, że jest katem. Po prostu miasto Kolin leży bardzo blisko miejscowości, gdzie urodził się i spędził dzieciństwo mój pradziadek. Chodziło mi także o to, żeby Jan był nieco tajemniczą postacią. Niektóre rzeczy zostały przeze mnie powiedziane wprost, inne pozostawiłam do rozszyfrowania czytelnikowi. Nie wiem, czy się pani domyśliła, ale w tym opowiadaniu do bohatera przychodzi pewien grajek, który używa tajemniczego hasła.

GŻ: Zgadzam się, dziwnie to brzmi...

EG: To jest już dłuższa historia. W XVI wieku część arystokratów czeskich prześladowanych z powodu tego, iż byli husytami, wyprowadziła się na Śląsk. Ludzie, którzy emigrowali stamtąd w celach zarobkowych lub też politycznych otrzymywali solidną pomoc od arystokratów. Podobnie było z moim pradziadkiem, jednak do dziś nie wiadomo, czy w jego przypadku chodziło o sprawy majątkowe czy raczej te związane z polityką...

GŻ: Przychodzi grajek i śpiewa dziwną pieśń, ale co z Janem? – on jest z tą historią powiązany. Czy to po to, żeby wskazać na ówczesne czasy, czy jest w tym wszystkim jakieś drugie dno?

EG: Jan był w pewnym sensie zawiadowcą, chciałam jedynie zasugerować, że on ma coś wspólnego z tą historią i być może będzie komuś pomagać. Niewiele o nim wiadomo, można jedynie wywnioskować, że jest katolikiem, gdyż chodzi do kościoła, ale i to nie jest do końca pewne.

GŻ: A czy ten Jan był pani pradziadkiem, z tą różnicą, że nie pełnił funkcji kata?

EG: Nie. Ja zaznaczyłam jedynie, że on pochodził z Kolina. Jest to według mnie bardzo ciekawe miasto, w dużej części żydowskie, w przeszłości na jego terenie działali husyci. Akcja napisanego przeze mnie opowiadania toczy się jednak kilkadziesiąt lat później. Umieściłam ją na przełomie XV i XVI wieku.

GŻ: W opowiadaniu pada nazwa folwarku in Baranowitz – to też chyba wiąże się z pani rodziną.

EG: W połowie XIX wieku w Baranowicach, a ściślej mówiąc w leśniczówce (na Piekuczu) mieszkał mój pradziadek i dziadek, urodził się tam też mój ojciec. Dziadek był podleśniczym i znał dość dobrze tamtejszych właścicieli. Pradziadek natomiast pochodził z drobnej czeskiej szlachty. Kiedy się tutaj sprowadził, przez jakiś czas mieszkał koło Raciborza, miał też dwie karczmy, najpierw w Karkoszce, a potem w Ruptawie, które prawdopodobnie dzierżawił. Później został skierowany do Żor jako gajowy.

GŻ: A co z Barbarką? Kobiety radziły jej, żeby wyszła za kupca, bo wtedy będzie mogła podróżować. Jednak pani dodaje w komentarzu, że mówiły jej tak, choć wiedziały, że jak dziewczyna zostanie mężatką to na wyprawy nie będzie miała czasu, ponieważ pochłoną ją inne obowiązki. Ja znalazłam taki fragment natury feministycznej.

EG: Ja akurat nie patrzyłam na to pod tym kątem, ale myślę, że coś w tym jest, bo ta dziewczyna została pozostawiona sama sobie i rozpaczliwie szukała swojego miejsca na ziemi. Jest to też opowieść o samotności ludzi i o tym, że są oni oceniani przez pryzmat tego, jakie przyjmują stanowisko w społeczeństwie. Bohaterka jest tylko córką kata, historia potoczyłaby się zupełnie inaczej gdyby była kimś innym…

GŻ: To widać wyraźnie w sytuacji, kiedy bracia wydają za mąż siostrę. Jednak Jan był odpowiedzialnym człowiekiem.

EG: Nie wiem, na ile mi się to udało, ale starałam się zasugerować czytelnikom, iż Jan podchodził z dystansem do braci swojej przyszłej żony, ponieważ jak można się łatwo domyślić, byli oni rozbójnikami. Wracając do Jana, to również nie jest do końca powiedziane, co stało się z człowiekiem, którego prawdopodobnie męczył w sali kaźni, zwłaszcza, że bohater był wyraźnie zdziwiony, gdy znalazł martwe ciało rzekomego męczennika.


GŻ:
Można się zastanawiać, dlaczego się zdziwił. Wydaje się to być nieprawdopodobne, ponieważ czytelnik odnosi wrażenie, że jest to raczej pozytywna postać. I nagle okazuje się, że brutalnie torturuje skazanego człowieka. Ale pisze pani, że on był przygotowany na to, by wywiązać się za swego zadania.

EG: Ale z drugiej strony, należy podejrzewać, że było tak, jak w pieśni, która opowiadała o Barbarce i pozostałej po niej chuście. Stąd można wysnuć prosty wniosek, że dziewczyna została przez niego zabita.

GŻ: Tak, w pewnym fragmencie jest to dość mocno zasugerowane.

EG: Gdy bohater słyszy śpiewającego grajka, wychodzi i stwierdza z sarkazmem: – Ach…Co też ci ludzie nie wymyślają – jakby przy tym byli. Jego zachowane można zrozumieć w dwojaki sposób: albo chciał zbadać sytuację, albo też nie podobała mu się ta interpretacja.

GŻ: Ja znalazłam takie dwa motta, które porządkują przestrzeń w tym opowiadaniu. Pierwsze jest takie, że każdy ma swoją tajemnicę.

EG: Każdy człowiek nosi w sobie jakieś sekrety, błahe lub też całkiem poważne. Czasem zdarza się tak, że ludzie nie chcą zabierać ze sobą tajemnic do grobu i powierzają je w ostatnim momencie swojego życia całkiem przypadkowym osobom. W moim opowiadaniu każda z postaci posiadała jakąś tajemnicę. Najmniej wiemy o Katarzynie, między wierszami można doczytać jedynie, że prawdopodobnie kochała Jana.

GŻ: Urodziła dzieci, potem umarła.

EG: Tak, urodziła dwóch synów, których niestety, nie udało się utrzymać przy życiu. Zmarła, kiedy Barbarka była jeszcze mała.

GŻ: A drugie motto brzmi: jak mosz miękkie serce, to musisz mieć twardo dupa.

EG: To nie jest moja myśl. Zapożyczyłam ją sobie. Nie wiem, czy słyszała pani o biskupie Ignacym Jeżu? O ile dobrze pamiętam, był on przez dłuższy czas biskupem koszalińskim. Pochodził z naszych terenów. Powiedzenie to jest jego autorstwa, użyte zostało jako określenie w stosunku do księdza, na którego niesłusznie padło jakieś podejrzenie – po prostu chciał on komuś pomóc, ale stało się dokładnie odwrotnie...

GŻ: Gniewko też chciał pomóc tej dziewczynie…

EG: Ks. Biskup skomentował to w ten sposób, a ja słysząc to powiedzenie kolejny raz, doszłam do wniosku, że zawiera ono głębszy sens. Można do tego przytoczyć następujący przykład: Kiedy ktoś chce nam ofiarować swoją przyjaźń, zawsze się zastanawiamy, co on za to będzie chciał. Jesteśmy podejrzliwi, bo nie do końca wierzymy, że to, co inny człowiek chce dla nas zrobić, jest całkowicie bezinteresowne.

GŻ: Jak pani sądzi, czy pisanie bierze się z czytania?

EG: Ja czytam stosunkowo szybko, jednak jeśli coś mi się nie spodoba w danej lekturze, odkładam ją i zaczynam następną. Ale czy pisanie bierze się z czytania? Mnie się wydaje, że tak. Ja w pewnym momencie zauważyłam, że im więcej się czyta, tym więcej pozostaje w podświadomości, układa się w myśli, dojrzewa. Potem człowiek czuje potrzebę przelania na papier tego wszystkiego, co ma w swoim wnętrzu. Od ponad dwóch lat jestem w trakcie pisania śląskiej sagi rodzinnej. Nie wiem, jaki będzie efekt końcowy, bo w moim pierwotnym założeniu miała to być krótka forma, gdyż według mnie właśnie takie są najlepsze i najbardziej poczytne. Mnie zależy jednak, by rzetelnie opisać każdego z bohaterów.

 

 Czytaj opowiadanie "Córka kata": 1.pdf, 2.pdf, 3.pdf, 4.pdf, 5.pdf, 6.pdf


Pozostałe opowiadania można przeczytać w zakładce „Żorskie opowieści”.


Komentarze:
~... (2010-04-28 14:01:29)

;D

~milosniczka ksiazek (2010-05-01 23:11:46)

A może by porozmawiać z innymi laureatami?

~Żorzanka (2010-05-03 21:18:27)

Przeczytałam całą historię z zapartym tchem...żeby takie coś napisać trzeba naprawdę wiedzieć jak...gratulacje dla pani Elżbiety

~Koleżanki i koledzy z podstawówki (2010-05-09 11:39:30)

Elu, zaskoczyłaś nas wszystkich! Nie mogliśmy uwierzyć, ze potafisz tak pięknie pisać o Żorach!!!

~zosia (2010-05-29 18:05:50)

odnośniki do opowiadania (*.jpg) nie działają


Aby dodać komentarz musisz się zalogować!

Nie masz konta? - zarejestruj się


NAJŚWIEŻSZE INFORMACJE

sonda

wszystkie

Za co doceniasz Żory?

newsletter

Chcesz być na bieżąco zapisz się!

Twój adres e-mail:

© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"