Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Niedziela, 05 maja 2024 r.  Imieniny: Ireny, Waldemara

Kochani Dziadkowie...

21.01.2010

W październiku, ze swym ośmioletnim wnuczkiem, Ewa Kempny spotkała się... na tej samej uczelni. Pani Ewa rozpoczęła studia podyplomowe, a Giovanni zajęcia na Uniwersytecie Śląskim Dzieci. - Cieszymy się ze wspólnych wyjazdów do Katowic. To kolejna okazja do bycia razem. A my uwielbiamy spędzać ze sobą czas – mówią.

Mimo, że Giovanni Cannizzo mieszka z mamą na Kleszczówce, większość czasu przesiaduje u dziadków, gdzie ma swój pokój i zabawki. Ewa Kempny, polonistka, która przez 20 lat była dyrektorem Gimnazjum nr 2, od trzech lat jest na emeryturze. - Bycie babcią to wspaniała rzecz. Żałuję, że wcześniej nie przeszłam na emeryturę, bo najlepsze lata Giovannka przepracowałam. Tęsknię jednak za ludźmi, z którymi byłam blisko przez tyle lat – mówi zasłużona dyrektorka.

 

W domu państwa Kempnych czuć ciepło i rodzinną atmosferę. Siedzimy przed kominkiem w przytulnym salonie. Pijemy włoską kawę ze spienionym mleczkiem, jemy pierniki polukrowane dzień wcześniej przez Giovanniego, dojadamy świąteczną moczkę z odrobiną rumu. Zza okna spogląda na nas, ubrany w czerwony szalik i czapkę, wielki bałwan, którego Giovanni ulepił rano z dziadkiem Waldkiem. Obok bałwana leży marchewka, nos śniegowego stworka. Z ciekawością rozglądam się po domu. Nie da się ukryć, że jedyny wnuczek państwa Kempnych jest ich oczkiem w głowie. Jego zdjęcia wypełniają ramki na półkach, kominku, pianinie. Na ścianach wiszą obrazki Giovanniego i dyplomy, a w szafkach zalegają jego pamiątki. - Zbieram różne bilety, dyplomy i wycinki. Jeszcze gdy pracowałam, siadałam i robiłam pamiątkowe plansze - wspomina pani Ewa.

 

Jak przystało na nauczycielkę, pani Ewa stawia na edukację. - Zawsze miałam wizję uczenia się przez całe życie. Chciałam zdobywać wiedzę. Warto iść tą drogą. Na akademiach i spotkaniach z rodzicami powtarzałam słowa – lato się kończy, edukacja nigdy. Nauka powinna wyprzedzać czas. Wybiegać do przodu. Pani Ewa zaliczyła przeróżne kursy, szkolenia, studia podyplomowe. Teraz studiuje mediacje i arbitraż sądowniczy na Wydziale Prawa i Administracji. - Jestem ławnikiem i taki kierunek bardzo mi się przyda – wyjaśnia. - Moje wykształcenie, to moja pasja. Giovanni idzie śladami babci już od najmłodszych lat. Od października uczy się na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, uczęszczając na zajęcia dla dzieci. Idea uniwersytetów dla dzieci tak popularna ostatnio w Europie, rozpowszechniła się w ostatnich latach także w Polsce. Zajęcia prowadzone są przez wykładowców uczelni wyższych. Studenci otrzymują indeksy, w których gromadzą karty zaliczonych przedmiotów. Podzieleni są według wieku na Poszukiwaczy, Odkrywców i Młodych Naukowców. W grupie Giovannka jest około 300 dzieci. Ćwiczenia podsycają w nich ciekawość. - Rodzice chcą, by ich pociechy rozpoczynały naukę coraz wcześniej – przyznaje pani Ewa. Tematyka wiedzy, jaką zgłębiają, jest różnorodna. Były zajęcia o kosmosie, instrumentach i kryminalistyce. - Najciekawsze były zatytułowane „Siła, której nie widać”. Okazało się nią powietrze – wspomina wnuczek. Odkrywca Giovanni dowie się też niedługo, jak powstał wszechświat. - To dla niego wielka przygoda - uśmiecha się Ewa Kempny. - Najlepsze jest dla nas to, że możemy razem studiować. Ja jeszcze, a Giovanni już.

 

Pani Ewa wspiera wnuczka w realizacji pasji. Giovanni uwielbia teatr. - Jesteśmy częstymi gośćmi teatru Ateneum w Katowicach. Podczas dziecięcych przedstawień, Giovannek wielokrotnie był zapraszany na scenę, by zagrać jedną z ról. Po raz pierwszy stanął na deskach, nie mając jeszcze dwóch lat. Zagrał wówczas wróbelka – wspomina dumna babcia. Zazwyczaj bierze udział w bajce „O makowej wojnie, wilku i koźlętach”. - Najbardziej lubię grać króla – podkreśla chłopczyk. Kolejną jego wielką pasją jest pływanie. O jej rozwój dba dziadzio Waldek, który dwa razy w tygodniu chodzi z wnukiem na basen. W trakcie mojej wizyty, Giovanni kręci się niespokojnie na fotelu i z niecierpliwością czeka na powrót dziadka. - Dziś znów idziemy popływać – cieszy się chłopczyk. - Giovannek ma jeszcze jedno hobby – wtrąca babcia Ewa, a wnuczek zaczyna szperać w przygotowanych do prezentacji rzeczach. Po chwili wyciąga dwa obrazy i ściąga jeden ze ściany. - Pod okiem Ewy Rotter-Płóciennik maluje. Bardzo to lubi – mówi pani Ewa. - Ostatnio namalował zespół Jonas Brothers. Giovanni przepada też za nauką angielskiego i ortografii. - Kupiliśmy mu na Gwiazdkę słownik. Czyta trudne słówka w każdej wolnej chwili, najczęściej w samochodzie. Lubi pisać, dzięki czemu ćwiczy ładną pisownię. To ważne, bo jest leworęczny – mówi babcia i pokazuje dyktanda i zeszyty ćwiczeń wnuczka. - Nie zmuszam go do niczego. Muszę wiedzieć, że on sam chce. Nic na siłę – podkreśla pani Ewa i wspomina z rozbawieniem nieudaną próbę nauki wnuka gry na pianinie. - Okazało się to dla niego za trudne. Mąż uznał, że Giovanni nie ma talentu i nie nadaje się do muzyki - śmieje się babcia Ewa.

 

Zamiłowanie do poznawania świata, pani Ewa wyniosła z domu. - Moi rodzice inspirowali mnie do poszukiwań. Miałam dużo gier planszowych, ciągle majstrowałyśmy z mamą. Dziadkowie poświęcają mnóstwo czasu na zabawę z Giovannim. - Za to kocham babisię i dziadziusia najbardziej! Gramy wspólnie w różne gry, układamy klocki lego – opowiada wnuczek. Nie są mu także obce szachy. W arkana tej gry wtajemnicza go 90-letni pradziadek, ojciec pani Ewy. Chłopczyk chętnie pomaga babci w kuchni przy wypiekach i gotowaniu. - Proszę się jeszcze poczęstować pierniczkiem – nalega moja rozmówczyni. - Giovannek udekorował je specjalnie na nasze spotkanie. Ciasteczka wyglądają i smakują doprawdy magicznie... - Masz mnóstwo pasji i zainteresowań. A kim chcesz zostać, jak dorośniesz? - pytam dumę państwa Kempnych. - Strażakiem – odpowiada bez zastanowienia. - Chcę gasić pożary, ratować ludzi i zwierzęta.

 

Giovanni odziedziczył po dziadkach miłość do zwierząt i przyrody. Na drzewie w ogrodzie państwa Kempnych wiszą dwa karmniki i dziupla dla wiewiórek. Obowiązek dosypywania ziaren i uzupełniania pokarmu spoczywa na Giovannim. Od jakiegoś czasu, ogród odwiedza też bażant. - Odkąd jestem na emeryturze, lubię posiedzieć i patrzeć na ogród. To świetna okazja do obserwacji przyrody. Dopiero teraz zauważam, jak cudowne jest wszystko, co się wokół nas dzieje – uśmiecha się pani Ewa.

 

Do domu wraca wreszcie dziadek Waldek. Giovanni ożywia się na jego widok. Pomaga jeszcze rozpalić ogień w kominku, ubiera się i zniecierpliwiony wybiega na dwór, gdzie razem z dziadkiem, poprawia nieco już stopionego bałwana. Śniegowy twór zyskuje nową rękę, a jego marchewkowy nos trafia z powrotem na właściwe miejsce. Patrycja Cieślak

 

 

 

 

 


Komentarze:
~Blizniak (2010-02-02 19:18:48)

Miejmy nadzieję, że wnukczek wyrośnie na mądrego mlodego człowieka i nie bedzie wzorował się na dziadkach...-społeczmosć sasiedzka:).


Aby dodać komentarz musisz się zalogować!

Nie masz konta? - zarejestruj się


© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"