Baza firm

Ogłoszenia

Auto salon

Kino

Konkursy
Czwartek, 09 maja 2024 r.  Imieniny: Grzegorza, Katarzyny

Gorący piątek w stolicy

27.04.2009
Gorący piątek w stolicy

Piątkowe obrady Sejmu odbiły się głośnym echem w mediach. Przez cały weekend relacjonowano awanturę, która wybuchła między posłami podczas debaty w sprawie ustawy o finansowaniu partii. A my znaleźliśmy się w samym centrum tej politycznej burzy!

Mogłoby się wydawać, że Sejm jest miejscem poważnych dyskusji poważnych ludzi. No właśnie – tylko wydawać. W rzeczywistości przypomina to raczej kłótnie dzieci w piaskownicy, kiedy jedno podprowadzi drugiemu łopatkę. Wzajemne pretensje, obrzucanie się błotem przez politycznych przeciwników, odzywki, które posłowi zdecydowanie nie przystoją – oto sejmowa rzeczywistość.

 

Jeden z posłów zdradził nam, że ich codzienna praca wygląda zupełnie inaczej. - To, co mieliście okazję „podziwiać” podczas głosowania, jest typowe dla piątkowych obrad. Wtedy są dziennikarze, kamery – ktoś chce komuś coś udowodnić, kto inny zamanifestować odmienne poglądy i potem wygląda to dość żenująco – przyznaje - Natomiast w pozostałe dni pracujemy w poszczególnych komisjach, gdzie jest dużo spokojniej i odbywają się merytoryczne rozmowy. Tak naprawdę dyskusje przed kamerami nie stanowią żadnej rewolucji. Członkowie poszczególnych partii otrzymują dużo wcześniej dyspozycje, jak głosować – zdradza. Ufff... Pan poseł uratował honor naszych mężów stanu. O mały włos zwątpilibyśmy w ich morale... Jak przekonuje nasz rozmówca, w tygodniu na sali obrad urzęduje kilkanaście osób, zainteresowanych daną sprawą. Dodajmy, że lepiej stosować się do „nakazów” zwierzchnika – za niesubordynację grozi 1000 zł kary, a w przypadku częstszych „wybryków” można nawet zostać wyrzuconym z klubu.

 

Oczywiście, nie mogliśmy nie poruszyć równie istotnej kwestii – mianowicie zaopatrzenia sejmowej stołówki i wyposażenia pokoi w hotelu sejmowym. - Jedzenie jest smaczne, ale wiadomo, że to nie to samo, co nasze śląskie specjały – zapewnia poseł. - Jeśli chodzi o lokum, nie przypomina ono luksusowego apartamentu, panują tam raczej akademickie warunki. No, ale dzięki temu można poczuć się znowu jak za dawnych, dobrych czasów – dodaje ze śmiechem. W standardowym pokoju posła znajduje się łóżko, półka na książki, wysłużony laptop z oszałamiającą pamięcią 40 Mb, mały stolik, telewizor oraz radio, pamiętające pewnie początki III RP. Cóż, spotkało nas spore rozczarowanie. Po aferach z panią Beger w roli głównej, przeciętny szarak myśli sobie, że taki poseł to ma dopiero życie. Pokój jak w Hiltonie, „małpeczki” w bareczku i bondowski osprzęt do podsłuchu opozycji... A tu co? Toż to niejeden student często egzystuje w bardziej luksusowych warunkach.

 

Ale to nie koniec atrakcji. Po wyjściu z Sejmu natknęliśmy się na transparenty, które zdecydowanie nie wyrażały ciepłych uczuć do miłościwie nam panujących. Haseł na nich zamieszczonych nie powstydziliby się strożytni Rzymianie, którzy z równie wielkim zapałem manifestowali swoje żądania. „Dość igrzysk – chcemy chleba” - oto jedno z nich. Trzeba przyznać, że przeciętnemu obserwatorowi trudno było dociec, co „poeta miał na myśli”. Szlachetne idee wymagały, naszym zdaniem, umiejętności czytania ze zrozumieniem. W takim przypadku człowiek dochodzi do wniosku, że nowa matura nie jest jednak całkowicie pozbawiona sensu...

 

Po takiej dawce wrażeń, musieliśmy się trochę odprężyć. No więc – szybki spacer po Krakowskim Przedmieściu, kilka fotek przed Belwederem i Pałacem Kultury oraz ekspresowy odpoczynek w Ogrodzie Saskim. I to wszystko w ciągu godziny - dacie wiarę?! Ale cóż – jak przygoda, to tylko w Warszawie! tekst: Ola Kowol, zdjęcia: Patrycja Cieślak

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



Aby dodać komentarz musisz się zalogować!

Nie masz konta? - zarejestruj się


© 2006-2024 Fundacja Sztuka, Gazeta Żorska  |  e-mail: gazeta@gazetazorska.pl, portal@gazetazorska.pl           do góry ^
Industry Web Zarządzaj plikami "cookies"