- Kwalifikacje właściwie niczym nie różnią się od wcześniejszego poboru – wyjaśnia Piotr Krówka z Wydziału Zarządzania Kryzysowego, Ochrony Ludności i Spraw Obronnych. - Tak jak wtedy, wszyscy kandydaci są poddawani badaniu i otrzymują wpis do książeczki wojskowej, z tym, że od razu zostają przeniesieni do rezerwy.

Osoby, które chcą wstąpić do armii, muszą się zadeklarować i określić, jakim stopniem wojskowym, począwszy od szeregowego, są zainteresowane. Przed rozpoczęciem właściwej służby wojskowej, czeka je kilka miesięcy tzw. służby przygotowawczej.

Piotr Krówka zaznacza, że nie warto unikać stawienia się na kwalifikacje. - Jeżeli ktoś się nie zgłosi, najpierw informujemy o tym policję, a jeśli i to nie poskutkuje – prokuraturę. Takiej osobie zostaje postawiony zarzut uchylenia się od służby wojskowej – mówi. - Naprawdę nie warto tego unikać, bo książeczka wojskowa jest potrzebna, np. przy zaciągnięciu kredytu czy zameldowaniu.

W tym roku na kwalifikacje wojskowe ma się stawić prawie 400 osób, w tym 376 19-latków, dziewięciu mężczyzn, którzy mają nieuregulowaną sytuację i dziewięć kobiet. - Książeczkę wojskową muszą posiadać kobiety, które uczą się w szkołach o profilu medycznym. Przechodzą te same badania, co mężczyźni – wyjaśnia Piotr Krówka. ok