Koncert na sto fletów prostych dali w czwartek do południa uczniowie SP-17 przed budynkiem swojej szkoły na os. Powstańców Śląskich. Ich kolejny plenerowy występ w ogrodzie Hospicjum im. Jana Pawła II zapowiedziano na 10 maja. Wszyscy jesteśmy zaproszeni.
Przygotowani do występu przez swojego nauczyciela muzyki, Tomasza Świercza, nie spodziewali się tak licznej publiczności. Z "widowni" kibicowali im nie tylko koledzy i rodzice, ale też przechodnie, klienci okolicznych sklepów, przedszkolne grupy na spacerku, a także mieszkańcy osiedla z pieskami na smyczy - wyjątkowo dziś zadowolonymi.
Pan Tomasz przyznał po koncercie, że miał on się odbyć 21 marca, ale nie mógł, bo właśnie wtedy większość jego wychowanków odbywała szkolne wycieczki. - Musimy się nauczyć chwalić - powiedział nam już po wszystkim. - Poziom, który obserwowałem podczas lekcji i szkolnych akademii, nie pozwalał mi sprowadzić go jedynie do wystawienia oceny. Ten dzisiejszy koncert, mam nadzieję, dał obraz muzyki w naszej szkole, tego jak może ona pięknie wybrzmiewać. Uczniowie przygotowywali się z wielką ochotą.
W czym tkwi tajemnica sukcesu? - Najważniejsze jest to, by utwory, które dzieci uczą się grać im samym się podobały i były im znane, np. z przedszkola, chociaż nigdy nie stały w perspektywie praktyki tych utworów. Dzięki temu, że wprowadziłem flet jako instrument obowiązkowy na lekacjach, mają okazję przekonać się, jak fascynująca może być muzyka od strony praktycznej. Trzeba mieć jednak na względzie to, by były to utwory odpowiadające możliwościom dzieci uczenia się gry na instrumencie.
Koncert trwał niewiele ponad pół godziny. Ludzie nie szczędzili dzieciom serdeczności i oklasków, a grający na fletach uczniowie i towarzyszący im soliści, wdzięczni za ciepłe przyjęcie, bili brawo słuchaczom. Na koniec pan Tomasz obiecał swoim uczniom ocenę celującą z muzyki, ale szóstka należy się też publiczności. jc